czwartek, 30 grudnia 2010

Praca Jest Najważniejsza...

Nie ma co specjalnie zajmować się rozpisywać o podsumowaniu roku 2010. Wszędzie czerwone robactwo, ludzie coraz bardziej ogłupiali, tysiące nowych idiotycznych przepisów, zakazów, nakazów. Czy coś się zmieni na lepsze w 2011? Może lepiej pozostawić bez odpowiedzi... :)


Życzę wszystkim by w 2011 myśleć o sobie jako o konsumentach a nie jak o pracownikach. Wytrwałości w walce z najgorszym zagrożeniem jakie ludzkość kiedykolwiek widziało - socjalizmem.

PS.
Skutki myślenia "Praca Jest Najważniejsza" - link.

czwartek, 23 grudnia 2010

PISior mówi "to jest dobre"

Widziałem się z PISiorem, przedświąteczna gorączka, więc czasu na dysputy nie było specjalnie za wiele. Udało nam się wyjątkowo uciec od rozmów na tematy drażliwe, skupiliśmy się na bzdetach jak zdrowie, pogoda, sport etc. Zaciekawiło mnie jednak jedno zachowanie którego nienawidzę, a które musiałem odruchowo skrytykować. Otóż, poczęstowany zostałem piwem z sokiem malinowym. Odpowiedziałem grzecznie że nie cierpię piwa z sokiem, próbowałem kiedyś i mi nie smakowało, żartobliwie dodałem że piwo z sokiem jest dobre dla kobiet lub "piratów". Zdziwiony odparł: "jak to, przecież piwo z sokiem malinowym jest takie dobre". W tym jednym zdaniu zawiera się kwintesencja tak wielu problemów z którymi walczę na swoim blogu. Przytoczyłem mu szybko mądrość: "co jest dobre dla jednego nie musi być dobre dla drugiego". Był bardzo naburmuszony jakbym mu choinkę spalił, ale w końcu ustąpił. Nie sądzę żeby zrozumiał w czym problem - po prostu tymczasowo odpuścił. Myślę, że jak się spotkamy następnym razem, dalej będzie mnie przekonywał że piwo z sokiem jest dobre.

Tylko ja wiem najlepiej co jest dla mnie dobre i tylko ja powinienem móc o tym decydować. Nie jakiś tam Donald z bezczelnym uśmiechem na twarzy twierdzący że robi coś "dla mojego własnego dobra ". Tak jak powiedziałem PIS-iorowi tak i mówię Donaldowi - weźcie sobie to wasze p******* piwo z sokiem i sami wypijcie jak wam smakuje, a od mojego czystego, gorzkiego piwa z daleka.

Wesołych Świąt!

środa, 22 grudnia 2010

Obmacaj mnie, chcę być bezpieczny!

Tym razem niech przemówi jeden z moich ulubionych amerykańskich polityków - Ron Paul. Są polskie napisy. Z mojej strony dodam że ujął sprawę idealnie, więc szkoda się dodatkowo rozpisywać.

link

PS. Jutro będzie specjalny bo świąteczny odcinek z serii PISior

Ciepło, coraz chłodniej...

Widząc jak Europa dzielnie walczy z podobno najgorszym atakiem zimy od 20 lat można przez chwilę się zastanowić - WTF? Przecież ekolodzy obiecywali nam że będzie coraz cieplej! No, chyba że już widzimy skutki ciężkiej walki z globalnym ociepleniem? Jeśli tak to co innego. Nasze pieniądze nie poszły na marne i pamiętajmy żeby oddawać dalej wszystko co mamy zielonym i popierać ich ruch z całych naszych gorących serc - by dalej dzielnie walczyli z problemami naszej planety. Niech za rok będzie jeszcze zimniej! Niech nasza matka Ziemia będzie z nas dumna!

źródło

wtorek, 21 grudnia 2010

Bezczelność

Ostatnio jechałem na imprezę autobusem. Zauważyłem dwie rzeczy - po pierwsze billboard z jakimś dziwnym gościem (Stanisław Kracick) który mówi do mnie "stać nas na więcej". Po drugie na telewizorze w autobusie leciała reklama imprezy sylwestrowej w Krakowie z zaproszeniem: "Jacek Majchrowski Prezydent Miasta Krakowa zaprasza". Jeden niedoszły, drugi doszły prezydent królewskiego miasta. Patrząc na te dwa teksty mogę tylko powiedzieć - BEZCZELNOŚĆ. Żeby płacić ze swoich pieniędzy to rozumiem - może sobie zapraszać kogo chce i robić co chce, ale to są nasze pieniądze. "stać nas na więcej" - chamstwo do kwadratu - NIE, nie stać nas na więcej, na nic nas nie stać bo mamy długów ponad dwa miliardy w Krakowie. Najbardziej w tym wszystkim jest smutne to że ludzie to akceptują lub w ogóle na takie rzeczy nie reagują. Jak głupim trzeba być żeby się cieszyć z tego że mnie okradli i teraz robią za to fajną imprezę, ale przynajmniej mnie zaprosili :)

Po prostu bezczelność.

czwartek, 16 grudnia 2010

So "moo" we all

Ludzie chcą być bydłem. Tak mi niestety wychodzi z większości rozmów jakie odbywam ze znajomymi. Ponieważ większość ludzi jest głupia, więc wszyscy musimy zniżać się do ich poziomu. Musimy narzucać prewencyjne prawa, które nas będą bronić przed potencjalnymi zabójcami, gwałcicielami, złodziejami etc. Kierowca który ma 0,2 promila alkoholu we krwi to potencjalny morderca, człowiek trzymający broń w domu to nieodpowiedzialny szaleniec który może przez pomyłkę zabić listonosza, gość w okularach szukający w googlach informacji o przedszkolach to pedofil a młodzieniec palący trawkę to niebezpieczny ćpun.

Ja zupełnie się z tym nie zgadzam. Takie podejście powoduje tworzenie w nieskończoność nowych absurdalnych przepisów. Nie ma tutaj nieprzekraczalnej granicy. Nie powinniśmy się więc dziwić i oburzać gdy nagle jakaś nowa regulacja nam już nie pasuje. Albo wolna łąka, albo postronek na szyi. Once a cow, always a cow.

Nie zgadzam się też z twierdzeniem że powinno się karać ludzi tylko dlatego że mogą popełnić przestępstwo. To jest bardzo niebezpieczna droga - dojdziemy nią do tego samego co w filmie Minority Report.

Na koniec filozoficzne pytanie związane z tematem. Gdyby istniała hipotetyczna możliwość cofnięcia się w czasie i zabicia Adolfa Hitlera zanim się w ogóle urodził. Czy powinno to się zrobić czy nie?

środa, 15 grudnia 2010

Wybita szyba

Jeśli ktoś czytał kiedyś klasyka ekonomii wolnorynkowej Frédéric Bastiat to teoretycznie nie musi czytać dalej.

Wiele razy pisałem o tym "co widać a czego nie widać", oczywiście sam tego nie wymyśliłem :). Bastiat uczy nas że by być dobrym ekonomistą (i nie tylko) należy brać pod uwagę nie tylko od razu widoczne skutki, ale również te rzeczy których nie widać a trzeba je przewidzieć. Jest to o tyle ważne że bardzo często pierwsze widoczne skutki mogą być korzystne, a następstwa bywają tragiczne i vice versa. Przykładem jest opowieść o wybitej szybie. Bardzo często ludzi widząc rozbitą szybę rozumują tak: "W sumie nic się nie stało. Dzięki temu szklarze będą mieli co robić i społeczeństwo zyska." To co widać to kilka złotych jakie zarobi szklarz, to czego nie widać to rzeczy które Janek (właściciel szyby) mógłby kupić gdyby nie rozbita szyba - np. buty. W momencie kiedy zyskuje szklarz traci szewc. Trzeba więc wziąć pod uwagę dwie sytuacje i porównać ich bilans. W pierwszym przypadku zyskuje szklarz, Janek ma nową szybę - nic nie stracił nic nie zyskał. W drugim przypadku zyskuje szewc, Janek natomiast ma szybę oraz nowe buty. Wniosek z tego że społeczeństwo "straciło wartość rozbitej szyby", a ogólny: "Niszczenie nie jest zyskiem". Uczmy się dostrzegać rzeczy których nie widać i nie myśleć jak socjaliści.

na podstwie "Wybita szyba", autorstwa Frédéric Bastiat (1801-1850)

poniedziałek, 13 grudnia 2010

FASQ (7)

Q: Dlaczego moja płaca minimalna jest taka niska?
A: Temat prawie tak stary jak socjalizm, ale warto szybko podsumować. Oczywiście jak zwykle błąd polega na tym że ludzie nie rozumieją problemu. Motłoch uwielbia takie populistyczne zagrywki, a czerwone świnie potrafią to bezwzględnie wykorzystać. Gdy ktoś mówi że płaca minimalna zwana dalej dogmatem jest zła i powinna zostać zlikwidowana to od razu dostaje ekskomunikę i przygotowują mu stos. Ciemnogród jak w Średniowieczu. Powtórzmy więc jeszcze raz podstawy, dogmat psuje rynek pracy. Wprowadza sztuczną barierę wejścia na rynek pracy dla ludzi słabo wykształconych lub młodych bez doświadczenia. To oni są tymi którzy są tutaj najbardziej są pokrzywdzeni. Nie mają żadnych możliwości wyjścia z tej sytuacji. Tu nie trzeba być doktorem ekonomii. Czy tak ciężko wyobrazić sobie że pracodawcy może się opłacać zatrudnić kogoś na danym stanowisku za 1000zł ale już nie opłacać się za 1200zł? Czy tak ciężko wyobrazić sobie że ktoś może faktycznie chcieć pracować za mniej niż praca minimalna a mu się tego zabrania? W końcu jeśli rynek jakoś reguluje sobie 95% wszystkich płac to dlaczego miałby zawieść w przypadku 5% najniższych płac?

piątek, 10 grudnia 2010

PISior strikes back

Ostatnio mam pecha do tematycznych rozmów z PISiorem, które jednak stają się później źródłem nowego wpisu na blogu. Tym razem dziwnym trafem tematem były dociążone listy bo PISior właśnie odebrał rachunek od TP z blaszką. Ponieważ nie wiedział dlaczego dostaje ten zbędny kawałek metalu to starałem się to szybko wytłumaczyć. Liberalizacja rynku pocztowego następowała bardzo powoli i aktualnie jeszcze do 2013 Poczta Polska ma monopol na przesyłki do 50g – bierze za to 1,35zł. Prywatna konkurencja dostarczając listy ważące do 50g jest zmuszona pobierać za nie opłatę nie niższą niż 5,25zł. Firmy szybko więc wykombinowały że opłaca im się gołe przesyłki dać innej firmie która je dociąży blaszkami tak żeby ważyły ponad 50g i są w stanie wystawić za to cenę niższą niż 1,35zł! Generalnie bajeczka. Co na to PISior?

Wait for it...

„To jest marnowanie naszej polskiej stali, a w ogóle to powinno się im zabronić dociążania listów w ten sposób!”

Wiem że powinienem, ale po prostu nie miałem siły podjąć dalszej dyskusji po takiej odpowiedzi. Tego pacjenta już nie da się uratować. Jestem też przekonany że gdyby zrobić ankietę z pytaniem „Czy dociążanie listów blaszkami powinno być zabronione?” większość respondentów odpowiedziałoby: TAK. Nie może być inaczej bo większość ludzi nie ma pojęcia co jest prawdziwym źródłem problemu i chcą walczyć ze skutkiem, a nie z przyczyną. Boli palec? Uciąć dłoń.


Uwaga: PISior nie jest postacią fikcyjną.

środa, 8 grudnia 2010

PC

PC aka Policital Correctness. Jeden z moich “ulubionych” wynalazków. Kilka przykładów dla odświeżenia pamięci:
  • nie można używać “blackboards”, zamiast tego mółimy “chalkboards” (uwaga: ciągle można jednak mówić „whiteboards”)
  • nie można mówić „Merry Christmas” tylko „Happy Holidays”
  • nie powinno się mówić "chairman” tylko „chairperson"
Wkrótce dołączą do powyższych:
  • „racist” zamiast “white male”
  • „bastards” zamiast „men”
PC tak jak cały socjalizm, raz puszczony w obieg nigdy się nie zatrzyma. Jeśli ktoś uważa że PC jest dobre, ale do pewnych granic to mam dla niego smutną wiadomość. PC tak jak ludzka głupota nie ma granic. Jedyna rozsądna rzecz jaką można zrobić to tego tematu nie ruszać. Państwo nie powinno się do tego mieszać i regulować. Od rozstrzygania czy ktoś kogoś obraził są sądy. Samo re-definiowanie znaczeń słów lub wprowadzanie nowych słów jest natomiast naturalną częścią każdego języka. Wraz z ewolucją społeczeństwa niektóre zwroty będą znikać, inne zostaną uznane za obraźliwe lub nie, powstaną nowe zwroty które się komuś mogą nie podobać, ale to wszystko musi się dziać naturalnie. Nie potrzeba do tego biurokratów którzy pod dyktando mniejszości będą tworzyć kolejne idiotyzmy (przepraszam: pomysły inteligentne inaczej).


PC jest jak Megan Fox, do wy...rzucenia.

poniedziałek, 6 grudnia 2010

Przy herbatce z PISiorem

Wczoraj miałem drobną wymianę zdań ze znajomym PISiorem. Szedł właśnie na wybory głosować na Majchrowskiego i zapytał na kogo ja będę głosować. Powiedziałem że nie idę bo w drugiej turze nie mam na kogo głosować i znudziło mi się już zastanawianie się nad „mniejszym złem”. Krzyż postawiony na socjalistę boli mnie tak jakby mnie naprawdę ukrzyżowali, a że nie jestem masochistą to stwierdziłem że sobie odpuszczę. Wpierw się oburzył że to mój obowiązek żeby głosować więc jak już się podniosłem z podłogi po salwach śmiechu kontynuowaliśmy rozmowę. Zapytałem dlaczego głosuje na Majchrowskiego? W potoku odpowiedzi wychwyciłem dwie ciekawsze: „bo Kracik był w Unii Wolności”, „bo Majchrowski wybudował stadion”. W tym momencie nie wiedziałem już czy śmiać się dalej czy płakać. Zaśmiałem się jednak bo podobno śmiech to zdrowie :)
Dalej rozmowa potoczyła się lekko w stronę JKM i PISior wypalił że on nigdy w życiu by na niego nie zagłosował bo cytuję „chce dręczyć niepełnosprawne dziewczynki” oraz „chce odebrać mi emeryturę”. Propaganda IV RP działa doskonale :). Po takich komentarzach szybko przechodzi ochota na dalsze dyskusje bo widać że to po prostu nie ma sensu. Jakiekolwiek merytoryczne i logiczne argumenty mogłem sobie wsadzić bo na tą magię PISior jest odporny. Pomijam tu fakt ze JKM sam bardzo lubi do siebie zrażać większość ludzi wypowiedziami które są dla nich niezrozumiałe, nie wiem czy to robi specjalnie czy nie. Mnie osobiście to nie przeszkadza, ale pałacu tak się zdobędzie. Dodatkowy problem w tym że poza nim nie ma dosłownie nikogo rozpoznawalnego o poglądach liberalnych. Oby się coś w tym temacie zmieniło.

Wracając do rozmowy - tak to niestety wygląda gdy dyskutuje się z PISiorami, ale nie tylko bo POpowcy i inni im podobni nie są wcale dużo lepsi. To jest dokładnie ten sam żenujący poziom który ma prawo decydowania o przyszłości naszego kraju. Demokracjs sucks cock in hell.

poniedziałek, 29 listopada 2010

Idioci za kółkiem.

Nie, nie chodzi mi tu o kierowców, choć oczywiście ¾ z nich nadaje się do odstrzału za jazdę niebezpieczną (zbyt wolną). Tak nazywam socjalistów którzy są przy sterze i starają się jak mogą żeby utrudnić nam życie na drogach i nie tylko na nich. Czytałem właśnie o „rewolucji” w prawach jazdy i żadna z proponowanych zmian mi się nie podoba. Nie wgłębiałem się w szczegóły, ale już sam skrót informacyjny powoduje lekkie drgawki. Zmiany wyglądają mniej więcej tak – więcej będziemy płacić bandytom (kursy reedukacyjne, dłuższe kursy, dodatkowe szkolenia dla kursantów etc.), więcej biurokracji (nowe kategorie prawa jazdy, nadzór nad ośrodkami szkolenia przez samorządy i wojewodę), więcej restrykcji dla jeżdżących na motorach (wymiana prawa jazdy co 5 lat, wpierw prawo na małe motocykle – potem na duże). Jestem pewien że znakomitej większości ten bełkot przypadnie do gustu i zażądają jeszcze więcej aby np. młodzi kierowcy z prawem jazdy kat. B mogli prowadzić tylko samochody o mocy maksymalnej 60 KM.

Szlag człowieka może trafić, ja nie chce stać w korkach, chcę jeździć szybko (nie mylić z niebezpiecznie!) po dobrych drogach tankując tanią benzynę. Niestety nierealne w tym systemie.

Addendum
Od 2011 wchodzą nowe przepisy które podwyższają prędkości na drogach – to chyba jedyna konkretna liberalizacja przepisów w ostatnich latach jaką kojarzę. Wypada za to pochwalić rząd więc to robię (dziwnie to brzmi).
źródło

środa, 24 listopada 2010

Logika niewolnika

W dzisiejszych czasach zniewolenie podatkowe (i nie tylko) jest tak wielkie, że ludzie przestali myśleć. W Australii biznesmen Harvey Norman twierdzi że Australijczycy którzy dokonują zakupów przez Internet za granicą powinno płacić podatek obrotowy GST. Według niego jest mu ciężko konkurować ze sklepami nie obciążonymi podatkiem. To co pan bezczelny Harvey mówi to „inni muszą mieć tak samo źle jak ja”. Logika powinna być dokładnie odwrotna „to ja powinienem mieć tak samo dobrze jak inni”. Chyba mało kto zwraca w ogóle uwagę w dyskusjach na taką odwrotną logikę. Ile razy słyszymy „rolnicy z KRUS powinni płacić tyk samo dużo co nieszczęśnicy z ZUS” a ile razy słyszymy „nieszczęśnicy z ZUS powinni płacić tak samo mało samo co rolnicy w KRUS, albo lepiej – nikt nie powinien być zmuszany do płacenia w ZUS i KRUS”.

Niewolnictwo to rzecz generalnie niefajna (za wyjątkiem oczywiście właścicieli niewolników). Kiedyś niewolnicy dążyli jednak do tego żeby być wolnym, dzisiaj niewolnicy pragną jedynie by inni niewolnicy mieli tak samo źle jak oni. Czarni niewolnicy potrzebowali ładnie ponad 200 lat żeby w końcu stać się w miarę wolnymi ludźmi. My nie potrzebujemy czasu tylko zmiany toku myślenia.

źródło

piątek, 19 listopada 2010

Wnioski

Ludzie mają tendencję do wyciągania ciekawych wniosków. Jest sporo wypadków z nadmierną prędkością – trzeba karać ludzi za szybką jazdę. Człowiek pod wpływem alkoholu może spowodować wypadek – należy zakazać jazdy pod wpływem alkoholu. Bardzo łatwo do takich wniosków przekonać demokratyczną większość, a jak jeszcze podeprzemy się jakąś statystyką to przeciwników wyśmiejemy na każdym forum. Jeśli ocalimy np. w ciągu roku 100 istnień ludzkich (według statystyk) przez zmniejszenie prędkości na drogach z 70km/h do 60km/h czyż nie powinniśmy jednak obniżać prędkości dalej? Gdzie jest granica przy której twierdzimy że liczba ludzi ginących na drogach jest już akceptowalna? Jakim prawem możemy w ogóle wyznaczać taką granicy?

Przecież podobno każde ludzkie życie jest bezcenne...

środa, 10 listopada 2010

Dowód

Przy okazji krótkiego artykułu „dowody wydrukują nam za granicą” naszły mnie dwie rzeczy. Po pierwsze po co nam dowody osobiste? Obowiązkowe stały się dopiero po drugiej wojnie światowej, więc świat jakoś istniał do tej pory. Dzisiaj posiadanie dowodów osobistych jest nieobowiązkowe w wielu krajach. Naprawdę ciężko wymyślić po cholerę nam ten zbędny kawałek plastiku za wymianę którego musimy płacić co kilka lat. Jestem w stanie zrozumieć sensowność istnienia takich dokumentów jak paszport i częściowo prawo jazdy. Dowody osobiste to całkowity bezsens.

Druga rzecz to podejście ludzi do niektórych „problemów”, cytuję:
„Jeśli nasze dowody będą produkowane u nich, straci na tym Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych, która może wpaść w poważne tarapaty.”
Przekonanie że musimy płacić więcej za coś tylko dlatego by produkcja była w Polsce - jest nie tylko błędne, ale bardzo szkodliwe. Okradają nas z większej liczby pieniędzy i jeszcze bezczelnie argumentują to że to dla naszego dobra. A ludzie to łykają jak pelikany i kółko się kręci.

źródło

wtorek, 9 listopada 2010

Wiara w wolny rynek

Ostatnio byłem z kolegami na piwie i jak zwykle skończyło się kilkugodzinną rozmową na tematy polityczno-społeczne. Jednym z konfliktowych spraw było zniesienie instytucji państwowych które koncesjonują dopuszczalność leków na rynek. Na Wikipedii czytamy:

Wprowadzenie nowego leku do obrotu na rynku farmaceutycznym podlega ścisłym regulacjom prawnym i jest związane z długim i kosztownym procesem prowadzenia badań klinicznych. Zakończeniem procesu rejestracji jest pozwolenie na dopuszczenie do obrotu przygotowywane przez Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych, a podpisywany przez Ministra Zdrowia. Organem dopuszczającym lek na rynek jest, zatem Minister Zdrowia.


Moje zdanie w tym temacie jest proste – rynek leków powinien być traktowany dokładnie tak samo jak inne produkty i państwo nie powinno się w ten proces mieszać. Dzisiaj od momentu wymyślenia leku do czasu wprowadzenia go do obrotu mija 7-10 lat, a rynek jest bardzo zmonopolizowany. Ile ludzi ginie w tym okresie 7-10 lat w którym lek już mógłby być sprzedawany i ratować życia? Ile tańsze i jak bardziej dostępne byłyby leki gdyby nie koszty wprowadzenia leku na tak sztywny rynek? Jaki urzędnik podpisze się pod lekiem który wprawdzie leczy znakomicie zdecydowaną większość pacjentów, ale ma też czasami śmiertelne skutki uboczne?

Wprowadzają regulacje „obronne” przed szkodliwymi lekami, jednocześnie zablokowaliśmy sobie drogę rozwoju do leków dobrych które nie mają szans się zrodzić przy dzisiejszych regulacjach. Jeśli ktoś nie jest w stanie sobie tego wyobrazić, to temat do dyskusji jest praktycznie zamknięty. Żadne statystyki nie są nam w stanie pomóc jako argumenty w sporze za lub przeciw. Jedyną możliwością jest wiara w to że wolny rynek zawsze i wszędzie działa lepiej (nie mylić z „idealnie”) niż zbiurokratyzowane państwo i jego dobre chęci. Rynek leków naprawdę nie jest tu niczym specjalnym.

piątek, 15 października 2010

Dzieci listy piszą...

„Dzień dobry. Mam na imię Natalia. Mam 10 lat. Moja mama od roku nie może znaleźć pracy. Możecie jej pomóc? Mieszkamy w Łodzi. Moja mama jest nauczycielem matematyki i uczy się, aby być nauczycielem maluchów. Mój tata od 7 lat z nami nie mieszka(...).
Moja mamusia się stara szukać pracy, ale jej nie wychodzi. Może Wam coś się uda.List dziewczynki
Moja mamusia się stara szukać pracy, ale jej nie wychodzi. Może Wam coś się uda.
Natalia”

Odpowiedź:
„Sytuacja twojej mamy jest oczywiście nie do pozazdroszczenia, a postawa nie pobierania zasiłków godna pochwały. Wszystkie dzieci wiedzą że zasiłki są stworzone po to by pobierali je cwaniacy a nie ludzie potrzebujący. Pan premier stara się pomagać jak może – np. od następnego roku będziecie mieli trochę łatwiej bo będą podwyżki VAT. Nie słuchaj propagandy która mówi że podatki są złe i to na was spadnie ciężar ich płacenia – to nie prawd! Urzędnicy podziękują ci również że doniosłaś niechcący na mamę – dawanie korepetycji w sposób ciągły to działalność gospodarcza. Czy twoja mam na pewno założyła firmę i odprowadziła ZUS i podatki? Pamiętaj że rząd musi mieć dużo pieniążków na walkę z socjalnymi problemami dzisiejszego świata. Wiesz przecież że bez nich już dawno wszyscy pomarli by z głodu. Dobrze również że już jako 10-latka interesujesz się takimi problemami i wiesz że tylko premier jako naczelny przewodnik może ci pomóż – znaczy to ze socjalny system oświaty działa jak należy. Ucz się pilnie. Pan premier wyśle dodatkowo do waszego domu agentów którzy sprawdzą czy czasami nie jesteś niedożywiona i czy mama cię psychicznie nie prześladuje – jeśli tak to mają rozwiązania która szybko i bezpiecznie zabiorą cię z patologicznego domu do lepszego świata. W ostateczności, ponieważ sprawa robi się medialna, każą urzędowi pracy zrobić etacik dla twojej mamy – i nie przejmuj się że pójdzie to z pieniążków innych mam które też mają swoje dzieci. Tego i tak nikt nie zauważy, a uśmiechnięte dziecko na ręku premiera jest bezcenne.”

źródło

środa, 6 października 2010

FASQ (6)

Q: Dlaczego państwo nie zajmuje się problemem... ?

A: Stop. Weź głęboki oddech. Pomyśl co powiedziałeś i zastanów się gdzie w zdaniu jest błąd. Trzeba zacząć od definicji. Państwo to zorganizowana grupa ludzi posiadająca władze, wojsko, policję, prawo i oddzielona od innych państw granicami. Rolą państwa nie jest rozwiązywanie „problemów” ludzi, a jedynie przestrzeganie prawa, obrony granic i obsługa minimalnej biurokracji i podatków do zfinansowania tych podstawowych celów. Owszem dzisiaj państwo w prawie każdym przypadku jest utożsamiane z państwem socjalistycznym, ale ten błąd wynika właśnie z pomieszania podstawowej definicji. Państwo rozwiązując „problemy” stwarza lawinę nowych problemów o zasięgu globalnym. Gdy człowiek sam rozwiązuje swoje problemy, efekty są lokalne. Państwo nigdy nie uczy się na własnych błędach, tylko ludzie uczą się na własnych błędach.

Poprawne pytanie powinno brzmieć: „dlaczego państwo socjalistyczne nie zajmuje się problemem...?” lub „dlaczego państwo zajmuje się problem … a nie powinno ?”.

wtorek, 5 października 2010

Wyssane z mlekiem tatki

Nareszcie jakaś pozytywna wiadomość z Hiszpanii, prosto z linii frontu walki z dyskryminacją płciową. Mężczyźni zdobyli bardzo ważny strategicznie punkt – pracującym ojcom przysługuje przerwa w pracy na karmienie piersią, nawet jeśli matka dziecka nie pracuje!

Po wiekach ciemnogrodu gdzie kobiety uzurpowały sobie prawo do karmienia piersią powoli ludzie zaczynają dostrzegać że tak dalej być nie może. Wielu specjalistów żywienia od dawna mówiło że mleko od tatki jest znacznie lepsze i zdrowsze dla dzieci niż mleko matki – głównie dlatego że wydobycie tego surowca jest u nich „nieco” trudniejsze, ale nie niemożliwe. Teraz potrzebujemy koniecznie sądowego nakazu parytetu przy karmieniu piersią i dofinansowania leków pobudzających przysadkę mózgową do produkcji mleka!

źródło

czwartek, 30 września 2010

Pierwsza Krucjata Antydopalacza

W ostatnim czasie wyruszyła krucjata przeciwko dopalaczom. Tymczasem mało co słychać o zatruciach grzybami, wódką, lekami czy tlenkiem węgla. No cóż, do tych po prostu już przywykliśmy więc i do tego "nowego" musimy się przyzwyczaić. Przyjdzie z czasem, chyba że jednak krzyżowcom uda się zdelegalizować dopalacze. Generalnie młodzież mamy dzisiaj raczej głupią i nie ma się co dziwić że mają kłopoty z czytaniem ostrzeżeń na ulotkach. Jeśli mimo ostrzeżeń dalej chcą sobie dopalić to i bardzo dobrze. Ich wybór i ich konsekwencje. Dlaczego mamy wszystkim tego zabraniać tylko dlatego że kilku debili nie umie wyhamować lub po prostu zdarzył się wypadek?

Jasne że dla aktualnego rządu jest lepiej żeby młodzież była wytresowana w pełnej posłuszności i zaufaniu do władzy. Taka młodzież nie umie się buntować, kwestionować zastanego stanu rzeczy. Mówię więc palcie jeśli chcecie, nie palcie jeśli nie chcecie. Korzystajcie z możliwości dokonania wyboru póki jeszcze możecie.

wtorek, 28 września 2010

FASQ (5)

Q: Dlaczego moje ulubione socjalistyczne państwo nie zabrania alkoholu oraz papierosów?

A: Dziwne – powinno zabraniać! Jeśli ktoś zabrania na przykład narkotyków to nie ma żadnych logicznych argumentów żeby inne używki pozostawały legalne (są oczywiście inne powody: ekonomiczne, lobbingowe itp.). Można sobie przytaczać różne lepsze lub gorsze statystyki. Można się zastanawiać co jest bardziej uzależniające, ile osób umiera z przedawkowania danej używki etc. Nie ma to żadnego znaczenia.

To co ma znaczenie to odpowiedź na pytanie: „czy chcesz decydować o sobie i ponosisz za to odpowiedzialność czy chcesz żeby ktoś inny decydował za ciebie”. W tym miejscu nikt nie jest cię w stanie przekonać do zmiany światopoglądu. Na to pytanie się odpowiada: TAK lub NIE. Nie ma „TAK, ale” czy „Nie, tylko za wyjątkiem”. Nie łudź się że istnieje tu złoty środek. Jak się da palec to liczba kolejnych zakazów i nakazów będzie rosła do nieskończoności. Dzisiaj pijesz piwo i wydaje ci się że narkotyki powinny być zakazane, jutro nie będziesz mógł legalnie pić piwa.

Warto pamiętać że warunkiem koniecznym do wolności osobistej jest całkowicie wolny rynek i prywatna własność. Nie może być sytuacji w której ludzie są zmuszani do ponoszenia kosztów za nieodpowiedzialność innych ludzi.

piątek, 24 września 2010

Szantażyści apelują

Banda "autorytetów" (z ciekawszych nazwisk: Frytka oraz Biedroń) apeluje do premiera Tusku o odwołanie pani Radziszewskiej. Pani minister powiedziała między innymi takie skandaliczne słowa: " Szkoła katolicka może odmówić zatrudnienia lesbijce". Co w tym zdaniu komuś może przeszkadzać? Jeśli ktoś chce je zanegować to dostajemy: "Szkoła katolicka nie może odmówić zatrudnienia lesbijce". W tym jest samo sedno sprawy - mniejszości nie chcą równouprawnienia, ale przywilejów, geja nie można zwolnić bo to dyskryminacja i pójdzie do sądu, wylatuje hetero bo to najbardziej bezpieczne rozwiązanie.

Pomijam oczywisty fakt że coś takiego jak ministerstwo ds. równouprawnienia to po prostu jakiś żart i powinno jak najszybciej zniknąć, ale jak słyszę o takich nagonkach to ciśnienie mi się podnosi. Te bezczelne szalone krowy po prostu zwariowały - sądzą że równouprawnienie zawsze powinno działać tylko w jedną "słuszną" stronę.

Czy ktoś chce czy nie - kwalifikacje do pracy często bezpośrednio wynikają z wiary, ideologii czy orientacji seksualnej. Tylko pracodawca (i pośrednio klient) powinien mieć prawo do decydowania kogo zatrudni na dane stanowisko. To on wie najlepiej czy kwalifikacje i postawa kandydata idą w zgodzie z tym czego oczekuje się na danej pozycji. Równie dobrze co do oryginalnego stwierdzenia można by negować następujące: "Lecznica dla zwierząt może odmówić zatrudnienia zoofila" czy "Szkoła bogini Lesbos może odmówić zatrudnienia księdzu katolickiemu".
W żadnym wypadku nie można narzucać kogo można a kogo nie można przyjmować do pracy. Dotyczy to przede wszystkim prywatnych firm, ale zakładam że 95% publicznych przedsiębiorstw oraz instytucji i tak powinna być prywatna.

źródło

PS. Stawiam że miękki Tusku nie wytrzyma ciśnienia i już niedługo zastąpi panią minister kimś bardziej zorientowanym w odpowiednią stronę...

FASQ (4)

Q: Czy to prawda że ludzie którzy ośmielają się krytykować związki zawodowe powinni płonąć na stosach?

A: Nie, natomiast ci co zadają takie pytania - tak. Nie ma dla pracownika większego wroga niż związki zawodowe, niestety wróg jest bardzo przebiegły i udaje najlepszego przyjaciela. Postulaty związkowców trafiają prosto w socjalistyczne serca, ale dla gospodarki oraz rozwoju firmy oraz pracowników skutki są zawsze negatywne. "Dajcie nam większe zarobki!" krzyczą i nie interesuje ich że firma nie będzie miała funduszy na rozwój i nowe miejsca pracy. Pracownik chce zarabiać więcej więc łatwo łyka slogan. "Zagwarantujcie że nie będzie zwolnień!" krzyczą nie zważając na to że hamuje to wzrost wydajności pracy i ogranicza możliwość rozwoju firmy. Nie interesuje ich ten kto czeka w kolejce po pracę i wykonywałby ją lepiej od świętej krowy której nie można zwolnić. Związki zawodowe to dobrze zorganizowana mafia działające w majestacie prawa, chroniąca tylko i wyłącznie swoich członków. Poza grupką wybrańców którzy żerują na naiwności zwykłych pracowników nikt nic nie zyskuje na ich działalności. Parafrazując słynne powiedzenie: "Boże broń nas przed związkami, bo z pracodawcami poradzimy sobie sami".

wtorek, 21 września 2010

Nadtolerancja

W ostatnim odcinku Mad Men 04x09 było kilka świetnych konwersacji na temat rasizmu i rodzących się wówczas ruchów na rzecz walki z „dyskryminacją”.
W sendo trafia ta wymiana zdań:

Some prick: „The southern stores won't hire negroes.”
Peggy: „If it's true, it's not good for their business.”

Nie ma lepszej metody walki z rasizmem niż wolny rynek. Prywatny biznes opiera się na robieniu pieniądza. Jeśli np. białasy świetnie radzą sobie w danej branży, ale część prominentnych czarnych dyrektorów nie chce ich zatrudniać to ich strata. Strzelają sobie w nogę i pewnie zbankrutują. Nikt nie może sobie rościć prawa do decydowania ile procent kobiet mam zatrudniać na kierowniczych stanowiskach jak również zabraniać przyjmować pracowników z jakiegokolwiek powodu. Interwencjonizm państwa w tym zakresie jest nie tylko nieuzasadniony, ale szkodliwy. Odbiera bowiem wolność poglądów oraz do decydowania o swoich pieniądzach. Bez interwencji, z czasem problem sam znika. Z interwencją - rodzi jeszcze większą nienawiść pomiędzy ludźmi.

Wracając do Mad Men, najlepszym przykładem zdobywania „równouprawnienia” bez pomocy państwa jest Peggy. Cytat:

Some prick: „There's no negro copywriters, you know.
Peggy: "I'm sure they could fight their way in like I did. Believe me, nobody wanted me there.”

Peggy nie płacze po kątach, nie szuka pomocy u wujka Sama tylko przekonuje swoją ciężką pracą że faktycznie zasługuje na dane stanowisko. Nie dlatego że jest się kobietą tylko dlatego że jest dobra w tym co robi.

Żyjemy w erze nadtolerancji. Narzucanie na siłę równouprawnienia i zmuszanie wszystkich do tolerancji powoduje ogromne szkody i nadużycia. Mniejszości stają się bezkarne, traktowane są specjalnie przez prawo oraz korzystają z przywilejów o których inni mogą tylko pomarzyć. Precz z równością, niech żyje różnorodność.

poniedziałek, 20 września 2010

FASQ (3)

Q: Jestem socjalistą, ale chciałbym się z tego wyleczyć. Czy jest to możliwe?

A: Tak, jest to możliwe, ale bardzo ciężkie. Odwrócenie toku myślenia po latach bezstresowego przyjmowania papki socjalistycznej wymaga czasu. Po pierwsze gdy słyszymy socjalistyczny przesąd który do tej pory przyjmowaliśmy jako dogmat, należy zapytać: „dlaczego?” i zacząć drążyć temat. Lekarstwa nie należy szukać na Interii, w faktach TVN czy „gazecie” FAKT. Należy sobie zaaplikować takich oto ekonomistów: Ludvig von Mises, Friedrich von Hayek, Murray Rothbard, Walter Block. Z polityków na przykład: Ron Paul, czy Janusz Korwin Mikke. Niektórzy mogą być na początku nieco ciężko strawni (wiadomo że jak lekarstwo nie smakuje to znaczy że leczy!). Trzeba pamiętać również że ich poglądy mogą się nieco od siebie różnić, ale zawsze mają ten sam wspólny mianownik. Myślę że na dzień dobry warto przyjąć serię „Free to Choose” - link.
Powodzenia!

piątek, 17 września 2010

Pierwszy DJ Prawicy

Dzisiaj polecam oglądnąć przezabawne i jakże do bólu prawdziwe klipy autorstwa DJFunkyKoval. Bajeczka :)
Dobrze że śa się ludzie którym się chce...

Dług publiczny

Powódź wyborcza 2010

czwartek, 16 września 2010

Droga do nikąd

Przeglądnąłem kilka artykułów na temat nowelizacji ustawy - Prawo o ruchu drogowym która 4 września 2010 r. weszła w życie. Wszystkie pochwalają zmiany, a 95% komentarzy przyklaskuje zbawiennemu działaniu ministerstwa. No cóż, jeśli ludzie cieszą się z takich zmian to nie jest dobrze. Rozzuchwaleni biurokraci na pewno w niedługim czasie zajmą się bezpieczeństwem i porządkiem na prywatnych działkach, domach czy mieszkaniach. Dlaczego np. nie karać za mokrą podłogę w łazience? - przecież ktoś może się zabić. Nie ma jak tego sprawdzać? - to przecież można w każdej łazience obowiązkowo zamontować kamerkę. Oburza to kogoś? To niech sobie ten ktoś wyobrazi że tak samo można się oburzać właściciel drogi gdy ktoś mówi mu że policja będzie nadzorować jego prywatną własność.

Tak w dzisiejszym świecie rozwiązuje się „problemy” - zamiast rozszerzać wolność, zaciska kaganiec. Dlaczego nie dać właścicielowi drogi możliwość walki z tymi którzy nie przestrzegają regulaminów dróg prywatnych? Przecież to jest teren prywatny – każdy powinien móc rządzić swoją własnością jak chce, a ludzie którzy nie przestrzegają zasad właściciela powinni ponosić konsekwencje przed sądem.

Droga ograniczania własności prywatnych jest drogą jednokierunkową do nikąd. Na tej drodze nie można się zatrzymywać. Myli się ten kto uważa że dopóki mnie to nie dotyczy to nie moja sprawa. Walec „postępu” dojedzie i do niego.

środa, 15 września 2010

FASQ (2)

Q: Czy to prawda że państwo musi pomagać ludziom biednym?

A: Nie! Rolą państwa nie jest pomaganie ludziom. Większość polityków oczywiście będzie nam wmawiać że bez nich wszyscy pomarli by z głodu, ale to mit. Od pomagania ludziom są inni ludzie – rodzina, przyjaciele, instytucje charytatywne itp. Nigdy państwo! Państwo zawsze robi wszystko 2x gorzej i 2x drożej od prywatnych instytucji. Nie wierzcie w bajki. Chyba jasne jest że aby komuś państwo „dało” pieniądze musi wpierw ukraść te pieniądze innym i co najmniej połowę z tego zmarnować. Im więcej pieniędzy zostanie nam w kieszeniach tym większe możliwości pomocy innym. Przy okazji znacznie zwiększamy szanse że pomoc trafi do faktycznie potrzebujących a nie do kombinatorów. Trzeba jednak zrozumieć że nie istniał, nie istnieje i nie będzie nigdy istnieć system w którym wszyscy będą bogaci i szczęśliwi. Zrzucanie odpowiedzialności za pomoc co bardziej potrzebującym na biurokratyczną maszynę do niszczenia ambicji jest niemoralne i nieludzkie. Shame on You!

wtorek, 14 września 2010

FASQ (1)

Frequently Asked Socialist Questions - to nowa seria, która będzie się pojawiała co jakiś czas.

Q: Dlaczego biedni mają płacić taki sam procent podatku dochodowe jak bogaci?

A: Źle postawione pytanie! Dlaczego ktokolwiek miałby płacić karę za to że pracuje? Jest to anormalna sytuacja, która nie powinna w ogóle mieć miejsca. Podatek dochodowy należy zlikwidować bo jest demoralizujący i bezsensowny. Dzisiaj przesłaniem rządów jest: jeśli nie jesteś leniwy i chce ci się pracować to my cię ukarzemy, jeśli ta kara ci nie wystarczy i dalej będziesz się starał i zarabiał coraz więc to my cię ukarzemy jeszcze bardziej! Bogaty nie jest wrogiem biednego, mają jednego wspólnego wroga: państwo-złodzieja który chce obu okraść, a przy okazji zwaśnić ze sobą.

Konsekwencje

Bardzo ciekawy artykuł właśnie przeczytałem – link. Meksykanki chciały przekonać ludzi że zabicie przez matkę dziecka do 24h po urodzeniu to w praktyce jest aborcja, a nie dzieciobójstwo i nie powinno się za to karać. Ciężko to przechodzi, ale w sumie to mają rację. Jeśli zdefiniujemy granicę np. 9 tygodnia ciąży w którym można „usunąć” dziecko (przepraszam - ciążę),  to nie ma żadnego powodu żeby tą granicę sobie dowolnie przesuwać. Ludzie się zastanawiają czy to już dziecko jak bije serce, czy jak czuje ból, czy jak ma 10 tygodni. Jak się spieprzy definicję to potem są tego efekty i ciężko mieć pretensje że feministki są po prostu konsekwentne.

Wracając do feministek w Meksyku, udało się im na razie tylko przeforsować że kara za płodobójstwo do 24h po narodzinach będzie wynosiła od 3-10 lat zamiast 35 lat jak jest teraz. Też nieźle, już jest przyczółek.

źródło

poniedziałek, 13 września 2010

Zabij pracodawcę

Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Związkowcy i politycy pragną nam – pracownikom – wmówić że muszą dbać o nasze dobro by pracodawcy nas nie zgnoili, zgwałcili, zabili i w końcu zbezczeszczyli nasze zwłoki. Biedni wyzyskiwani pracownicy pracujący w anormalnych warunkach za  marne grosze. Trzeba pracownikom pokazać – zmusić ich by wszyscy mieli takie same minimalne prawa pracownicze. Należy zagwarantować pracownikom prawo do strajkowania i takie samo wynagrodzenie za tą samą pracę. Trzeba pracodawcom zabronić zwalniać pracowników – praca jest święta. Trzeba im zabronić dyskryminować pracowników. Dziwne że jeszcze nie wprowadzili sezonowego odstrzału pracodawców. Wszystko dla dobra ludu pracującego. Ja bym podziękował za taką pomoc, ale niestety nie mogę...

Efekty „pomocy” dla pracowników widać gołym okiem – bezrobocie, brak konkurencji na rynku pracy, firmy się boją zatrudniać i zwalniać. Czy ktoś z pracowników próbował się kiedyś postawić na miejscu pracodawcy? Takie ćwiczenie z wyobraźni. Wykładasz wszystko co masz, bierzesz pożyczkę i się zaczyna. Biurokracja, koszty utrzymania pracownika, urzędy i kontrole tylko czyhają żeby dokopać. Okazuje się że prywatna firma nie jest do końca prywatna, bo mało co ci wolno. Nie możesz zwolnić leniwego pracownika który ci się trafił bo akurat okazało się że to czarny-żyd-gej. Pozew pogrzebie twoją firmę.

Ja też jestem pracownikiem, ale wiem że najlepszą bronią dla pracowników jest prawdziwa konkurencja na rynku pracy i liberalizacja kodeksu pracy. Tylko to i podnoszenie własnych kwalifikacji spowoduje że to my będziemy mogli stawiać warunki. Dzisiaj jest dokładnie na odwrót bo wszystkie szczere intencje obracają się zawsze przeciw pracownikom. Fałszywe poczucie bezpieczeństwa, za które wszyscy płacimy ogromną cenę. Gdy np. prawnie uregulowano jest że kobieta i mężczyzna z tymi samymi kwalifikacjami mają zarabiać tyle samo – to kto na tym stracił a kto zyskał? Kto przed chwilą był konkurencją dla mężczyzny bo mógł tą samą pracę zaoferować za niższą cenę, ale teraz już nie może? Dzieci wierzą w bajki, ludzie pracy wierzą w związki zawodowe. Dzieci mają tą przewagę że dorastają.

piątek, 10 września 2010

rEwolucja

Bardzo często podczas dyskusji w sprawach ciężko strawnych dla zwykłych śmiertelników jak prywatyzacja służby zdrowia, prywatyzacja szkolnictwa etc. padają argumenty typu: „co z pacjentem którego nie będzie stać na operację?”, „co z biednym Jasiem który chciałby studiować ekonomię, a rodzice zmuszają go do pracy na roli?”.

Smutna prawda jest taka że w każdym systemie znajdą się ludzie których nie da się uratować gdy będą chorzy lub zapewnić każdemu dziecku gwarancje idealnego wychowania czy edukacji. Jedyna możliwość to znaleźć system który daje ludziom największe szanse otrzymania najlepszych produktów za najniższą cenę oraz możliwość rozwoju i ciągłego polepszania swojego dobrobytu. 

Jak wytłumaczyć że medycyna czy edukacja działałyby kilka razy lepiej i kosztowały kilka razy mniej gdyby były prywatne? W głowie socjalisty ciągle widnieje obraz biednego Jasia i jest spokojny gdy wie  że urzędnik czuwa by Jasio nauczony został odpowiednio dobranego materiału – takiego samego dla wszystkich. Jest zadowolony że „wszyscy” bez względu na swój status muszą czekać w takich samych, długich kolejkach do lekarzy serwujących w większości słabe usługi. Ma zaprogramowane że wredni kapitaliści chcą mu zrobić na złość i bez zbawiennej mocy państwa i dobrodusznych polityków już dawno by zginął z głodu.

Dlatego potrzebna nam jest rEwolucja - rEwolucja światopoglądowa - by jednoczyć ludzi którzy ciągle wierzą w wolność i prawdziwy wolny rynek oraz by brali na siebie odpowiedzialność za pobudzanie wyobraźni tych którzy nie są w stanie sami tego robić. Dlatego przy każdej okazji piwa ze znajomymi czy obiadem z rodziną poruszam kolejne ciężkie tematy i staram się łamać socjalistyczne lodowce. Nie jest lekko, ale to chyba jedyna rzecz którą mogę (możemy) robić by kiedyś obudzić się w normalnym państwie.

środa, 8 września 2010

Płaca minimalna

Walduś i PO-rząd proponuje nowy mechanizm wyliczania wartości płacy minimalnej – link. Szczegóły są mało ważne, to co jest istotne to sam fakt istnienia płacy minimalnej. Weźmy wolny rynek pracy – mamy na nim pracodawców (kupujących prace) oraz pracowników (sprzedających swoje kwalifikacje). Skąd biorą się generalnie wynagrodzenia? Skąd wiadomo że panu Kowalskiemu mamy zapłacić 3333 zł brutto? Magia :). Teraz wchodzą ludzie którzy mają szczere intencje i wymyślają magiczną barierę - płacę minimalną czyli de-facto mówią mi że nie mogę sprzedać swojego towaru za mniej niż określona kwota. Pracodawca który płacił mi mniej niż magiczna bariera ma dwa wyjścia – albo mnie zwolnić albo zapłacić więcej. Nie oszukujmy się – nie wszyscy zapłacą więcej bo jeśli coś się opłacało kupić za 1000 to nie znaczy że opłaca się kupić za 1100. Tylko jedna grupa ludzi traci na wprowadzeniu płacy minimalnej – najmniej wykwalifikowani pracownicy (głównie ludzie młodzi którzy wchodzą na rynek pracy i nie mają żadnego doświadczenia). Bez płacy minimalnej ciągle mogliby pracować – owszem za płacę która niektórym może wydawać się „poniżająco” niska – ale zawsze to praca i możliwość rozwoju. Tak po prowadzeniu minimum niektórzy z nich po prostu nie zarobią ani grosza.

Mit płacy minimalnej jest żywy w społeczeństwie, popierają go politycy, związkowcy (co za ohydne słowo), niby-ekonomiści i większość społeczeństwa. Trzeba zauważyć że płacę minimalną pobiera około 5% pracowników w Polsce. Reszty ten problem w ogóle nie dotyczy. Politykom i związkowcom łatwo jest robić PR na tym przedstawieniu – pokazują jak bardzo walczą o nasze dobro, a ludzie nie rozumieją problemu i jego konsekwencji. To co widać to 5% ludzi którzy zarabiają minimum wywalczone przez polityków. To czego nie widać to ludzi którzy tracą przez to pracę - nigdy się nie dowiedzą że to właśnie przez podwyższenie płacy minimalnej stracili pracę.

wtorek, 7 września 2010

Synowie Anarchii

Kończę właśnie oglądać drugi sezon „Sons of Anarchy” i wpadło mi takie pytanie do głowy – gdybyś miał wybór: demokracja + socjalizm lub anarchia – co byś wybrał?

Ja wybieram Anarchię. Po pierwsze uważam że demokracja i socjalizm to arcydzieło szatana i nie istnieje nic gorszego. Po drugie anarchia jest najbliższa wolności, owszem „teoretycznie” nie supportuje rzeczy które ja uważam za konieczne w państwie: wojsko + policja + sądownictwo + minimum biurokracji i podatków żeby utrzymać te trzy rzeczy + oddzielenie od innych granicami. Patrząc jednak historycznie z "chaosu" zawsze rodzi się prędzej czy później zdrowy, ukształtowany przez dobór naturalny organizm. Słabsi zginą lub się podporządkują. Wygra najlepszy produkt. To trzeci powód - wolny rynek rozkwita w tym systemie idealnie – nie ma żadnych przepisów, regulacji, koncesji i tym podobnych kretynizmów. Jest tylko umowa między dwoma stronami i ludzie z bronią pilnujący by tej umowy przestrzegać.

Ludzie potrzebują mieć określoną przynależność oraz pewien zestaw reguł - nie koniecznie taki do jakiego jesteśmy przyzwyczajeni, ale złota zasada jest zawsze ta sama: „twoja wolność kończy się tam gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka„. Synowie anarchii również mają swój honor, zasady oraz klan który cenią ponad wszystko. Bardzo przypomina to „małe państwo” z mojej definicji którą podałem na początku.

Wszystko byłoby pięknie gdyby istniał przepis na to, jak zapewnić by w tym dynamicznym rozwoju nie zacząć się cofać by skończyć ponownie w ustroju socjal-demokratycznym? Niestety, może być ciężko bo ludzie mają tendencję do popełniania tych samych błędów.

piątek, 3 września 2010

Syndrom RPG

Są na tym świecie rzeczy śmieszne i bardzo śmieszne. Do tych bardziej śmiesznych na pewno należy informacje o graczu który wytoczył proces twórcą gry Lineage 2 - link. Twierdzi że się uzależnił i nie jest w stanie „funkcjonować normalnie” w życiu – podobno ma problemy z podstawowymi czynnościami jak ubieranie się, mycie etc. Jest również przekonany że wszystko potoczyło się inaczej gdyby został ostrzeżony przed ryzykiem zainfekowania się grą. 

Po pierwsze oczywiście każdy ma prawo pozwać drugą stronę jeśli uważa że wyrządzono mu krzywdę, ale jak czytam takie artykuły to dostaję skrętu kiszek. Jaki efekt mają takie postępowania widzimy dzisiaj na własne oczy – setki tysięcy regulacji i przepisów dzięki którym wszystkie produkty są średnio 3x droższe do wytworzenia niż powinny być. Ludzie mają po prostu obsesję na temat bezpieczeństwa oraz żądzy wszystkich możliwych informacji na temat produktu oraz wszystkich możliwych ostrzeżeń z nim związanych. Nikt tylko nie liczy kosztów tego szaleństwa. 

Dlaczego tak łatwo jest ludzi przekonać że regulacje są potrzebne? Widać to dokładnie na przykładzie leków. Wprowadzamy na rynek (bez regulacji) lek który ma czasami śmiertelne skutki uboczne. Ludzie są oburzeni i żądają żeby ktoś sprawdzał złe firmy farmy farmaceutyczne. Powstaje komisja która zaczyna testować latami nowe leki i która działa według zasady: „przede wszystkim nie szkodzić”. Jaki jest efekt? Praktycznie niemożliwe jest żeby dopuszczono szkodliwy lek na rynek, ale za cenę dużej liczny pożytecznych leków nigdy nie zostaje dopuszczona do obrotu. Łatwo pokazać 100 osób które uratowaliśmy nie dopuszczając danego leku do sprzedaży, ale ciężej 1000 osób które zmarło bo na rynku nie było leku którego testy zajmują długie lata lub nie miał okazji w ogóle powstać ze względu na koszty wytworzenia leku (procedury testowaniem). Wydaje mi się że nawet większość ludzi inteligentnych ciężko jest przekonać do tego argumentu.

Wracając do naszego nieszczęśliwego gracza. Myślę że możemy się spodziewać w najbliższym czasie napisów na pudełkach od gier „Ta gra może uzależniać”. Później powstaną nowa choroby: „syndrom RPG” czy „zespół niewydolności FPS” i będziemy płacić za odwyk dla biednych uzależnionych graczy. 

czwartek, 2 września 2010

Bociany

Bociany powoli się pakują i wracają do Afryki żeby znów przylecieć do nas na wiosnę. Ponieważ natura jednak nie znosi próżni nas rząd postanowił szybko zareagować i zadeklarował że przyjmie afrykańskie bociany po prostu na stałe - link. Pieniądze na to mają pochodzić z rezerwy budżetowej. 

Ja naprawdę nie mam nic przeciwko bocianom - pod warunkiem że przylatują na swój koszt i jest z nich pożytek. Kiedyś naturalną rzeczą było że ludzie emigrowali do dobrze rozwijających się krajów w celach zarobkowych – byli to ludzie którzy nie bali się ryzyka, ciężkiej pracy i chcieli coś osiągnąć. Dzisiaj do dobrze rozwiniętych krajów emigruje inny typ ludzi – rozleniwieni kombinatorzy którzy nie chcą pracować a jedynie pobierać zasiłki. Takich ludzi naprawdę nam nie potrzeba bo mamy ich w nadmiarze. 

Rząd chce nam jak zwykle na siłę zapewnić kolorową przyszłość. Ja wolałbym jednak zobaczyć program odciążający nas z naszych własnych socjalistycznych obiboków – kierunek Grenlandia. Może eskimosi ich przyjmą?  

środa, 1 września 2010

Nierówność społeczna

Co to takiego?

W Wikipedii możemy znaleźć dziwną definicję. Moim zdaniem nie ma czegoś takiego jak nierówność społeczna. Jest to po prostu sztuczny wynalazek zazdrosnych osób, które chcą więcej w życiu i chcą to zdobyć dzięki zinstytucjonalizowaniu kradzieży zamiast zwiększonego wysiłku i samodoskonalenia.

wtorek, 31 sierpnia 2010

4 sposoby

Ostatnio bardzo zaangażowałem się w czytanie/oglądanie Miltona Friedmana. Imponuje mi jakość jego wypowiedzi – spokojne, merytoryczne, poparte faktami lub statystykami i barwnymi oraz logicznymi przykładami. Jednym z takich wypowiedzi nazywa się „cztery sposoby wydawania pieniądza”

Dla leniwych wersja do oglądnięcia z napisami.

Tekst po angielsku:

  1. You can spend your own money on yourself. When you do that, why then you really watch out what you’re doing, and you try to get the most for your money. 
  2. You can spend your own money on somebody else. For example, I buy a birthday present for someone. Well, then I’m not so careful about the content of the present, but I’m very careful about the cost. 
  3. I can spend somebody else’s money on myself. And if I spend somebody else’s money on myself, then I’m sure going to have a good lunch! 
  4. I can spend somebody else’s money on somebody else. And if I spend somebody else’s money on somebody else, I’m not concerned about how much it is, and I’m not concerned about what I get. 
Według tej ostatniej metody działają rządy i jest to ewidentnie najgorsza z możliwych metod wydawania pieniędzy.

!75W

Zastanawia mnie czasami skąd u ludzi z którymi rozmawiam bierze się przeświadczenie że działania regulujące prywatny rynek przez państwo mogą być dla nas pozytywne. Skąd ktoś znajdujący się kilkaset kilometrów stąd wie lepiej ode mnie co jest dla mnie dobre a co nie? Skąd wiara w mądrość systemu który produkuje nakazy i zakazy w każdej dziedzinie naszego życia?

Żyjemy w czasach w których wszystkiego jest aż za dużo i ogólnie ludzie są na tyle rozleniwieni że nie chcą się zastanawiać co by było gdyby mogli żyć na 3 razy wyższym poziomie niż obecnie. Od kilkudziesięciu lat rozwiązania wolnorynkowe nie są popularne i króluje teza że prawdziwy rozwój powinien polegać na bardziej „sprawiedliwej” i socjalnej gospodarce gdzie mędrcy decydują za nas co mamy kupować.

Piszę to w związku z artykułem który właśnie przeczytałem na temat wycofania tradycyjnych żarówek 75W – link. Temat oczywiście nie jest nowy. Nie będę wchodził tu w polemikę które żarówki eksperci uważają za „lepsze”, czy „bardziej przyjazne środowisku” - DON'T CARE! Gdy mamy wolny rynek - decyduje konsument i jeśli okazuje się że produkt A przegrywa z produktem B - z jakichkolwiek powodów – cena, jakość etc. producent produktu A ma możliwości np. obniżyć cenę lub zrobić nowy lepszy produkt lub zbankrutować. Powoduje to naturalny i ciągły rozwój.

Eko-terroryści i inne socjalistyczne stwory twierdzą jednak że muszą kontrolować wolny rynek bo źli kapitaliści zniszczą matkę naturę z chęci zysku. To czego jednak nie pokazują to jaką cenę płacimy my wszyscy za ich ideologiczne majaczenia. Wszyscy więc zaciśnijmy pasa bo trzeba kupić 20x droższe żarówki by ratować planetę.

środa, 25 sierpnia 2010

Szybkie feministki

Jak możemy przeczytać tutaj – bojowniczki „równości” oprotestowały zasady regulaminu maratony Solidarności. Oto męscy szowiniści przeznaczyli za pierwsze miejsce dla pana dwa razy więcej pieniędzy niż „finiszująca za nim” pani. Finiszująca za nim jest oczywiście trochę naciągane bo w klasyfikacji generalnej najlepsza biegaczka nie była nawet w pierwszej dziesiątce (zajęła dokładnie 11 miejsce). Biegaczka z „drugiego miejsca” zajęła miejsce 58, w pierwszej setce były 3 kobiety. Ja wiem że nie powinienem oczekiwać od feministek zdolności logicznego myślenia (ich definicja słów: równość i sprawiedliwość jest „nieco” inna niż moja), ale uginanie się dyrektora imprezy pod szantażem terrorystek z partii kobiet to jest skandal. Facet jaja najwyraźniej zostawił w domu.

Ja oczywiście nie mam nic przeciwko urządzaniu maratonu w którym wszystkie panie dostają po 10 tysięcy niezależnie od miejsca które zajmą czy nawet 10 razy więcej od mężczyzn. To jest prywatna sprawa organizatora, biegaczy którzy zgadzają się na taki regulamin oraz tych którzy przyjdą oglądać to widowisko. Nie mogę jednak znieść narzucania i wymuszania przywilejów pod naciskiem opinii publicznej.

Ciekawe, czy jeśli w maratonie brałoby np. udział 500 kobiet i 10 mężczyzn a nagrody przyznawane byłyby za pierwsze 10 miejsc to czy panie równie głośno domagałyby się aby wysokość nagród były takie same dla mężczyzn i dla kobiet?

piątek, 20 sierpnia 2010

Mistrz Milton

Dzisiaj kolekcja filmików z mistrzem Miltonem Friedmanem.
Obowiązkowa do oglądnięcia!

ołówek (napisy PL)

odpowiedzialność za biedę (napisy PL)

wolność (napisy PL)

demokracja (napisy PL)

chciwość (napisy PL)

niewolnictwo i kolonializm (EN)

bezpieczne samochody (EN)

dyskryminacja (EN)
genialny cytat na samym końcu do socjalistycznej feministki:
"I'm on your side, but you are not"

Szkoda że dzisiaj takich ludzi jest tak mało...

środa, 11 sierpnia 2010

Siła nauki

Ostatnio na wypadzie z kumplami sporo czasu zajęła nam dysputa nt przymusowego szkolnictwa. Zasadniczo można zdefiniować dwa obozy:
1) dzieci są naszym wspólnym dobrem (państwowe) i ogół decyduje o minimum naukowym (takim samym dla wszystkich) które każde dziecko musi posiąść. Związane jest z tym jest „wyrównywania szans” tak aby każdy miał dostęp do „darmowego” szkolnictwa.
2) dzieci są własnością rodziców i oni decydują do jakiej szkoły posłać dzieci (lub może nauczać tylko w domu). Szkoły są całkowicie prywatne a państwo nie wtyka swoich paluchów w edukację.

Ideowo te dwa obozy są tak różne że naprawdę bardzo ciężko przekonać kogoś z przeciwległego obozu do przejścia do swojego obozu.
Jak ktoś uważa że ma prawo decydować za rodziców jak je wychowywać i uczyć to raczej żadne argumenty go nie przekonają. Zaczną się sypać standardowe przykłady – „a co z biednym Jasiem którego nie stać na naukę albo rodzice chcą żeby robił w polu gdy Jasio chciałby być prawnikiem”. Odpowiedź w stylu: „nic” dla zwolenników obozu (1) jest nie do zaakceptowania.

Oto moja tabelka pros-cons:
1) 
- program naukowy wytyczony przez bandę biurokratów, klientem jest państwo które ma monopol na naukę
– ciągłe zaniżanie poziomu nauczania tak żeby przeciętna większość zdała
- nauka odtwarzania wiedzy a nie myślenia samodzielnie
- dzieci robią co chcą z nauczycielami – nauczanie „bezstresowe”
+ tytuł magistra którym można się pochwalić sprzedając hot-dogi
+ wiedza bardzo przydatna w popularnych teleturniejach
+ ułatwione sterowanie pseudointeligencją w systemie demokratycznym
2)
- biedy Jasio
+ ciągły rozwój poziomu nauczania (konkurencja szkół)
+ różnorodność programu nauczania dostosowany do potrzeb „rynkowych”, gdzie klientem jest rodzic płacący za naukę

Piszę to oczywiście z punktu widzenia zwolennika obozu (1).

niedziela, 1 sierpnia 2010

Jaka brutalność?

Na spokojnie przy niedzieli zaglądnąłem sobie na interię i widzę "wielki skandal" - francuscy policjancie brutalnie rozpędzili bezdomny czarny motłoch blokujący ulice. Od razu dziwne lewicowe organizacje oskarżają o brutalność policję. Oglądnąłem sobie ten filmik i śmiem twierdzić że jeśli ktoś powinien za to odpowiadać to nieodpowiedzialni bezdomni którzy narażają życie swoich dzieci używając ich niemal jako tarcz w momencie akcji policji. Policja była bardzo wyrozumiała i łagodna, ale zapewne i tak cała nagonka spadnie na nich.

Jak policja mówi trzy razy "rozejść się bo łamiecie prawo, a jak nie to was stąd wywieziemy" - to normalny dorosły człowiek wie jakie ma opcje. Nie twierdzę że generalnie prawo jest dobre i nie można protestować - należy jednak się liczyć s konsekwencjami. Zasłanianie się dziećmi jest poniżej godności ale pewnie bandytom się to "opłaci" bo teraz pewnie będą pozwy o odszkodowania i nagle biedni bezdomni staną się "milionerami".

źródło

piątek, 30 lipca 2010

Mad Men

Właśnie z dużym opóźnieniem zacząłem oglądać pierwszy sezon Mad Men i od razu się zakochałem. W porównaniu do dzisiejszego polityczno poprawnego gówna płynącego po ulicach mamy tam piękny obraz lat 60-tych w jeszcze normalnej Ameryce. Facet jest facetem, kobieta kobietą, Żyd Żydem i wszyscy są szczęśliwi - no prawie wszyscy, ale wszystkim nigdy nie dogodzisz.
Aż dziw bierze że w ciągu kilkudziesięciu lat świat tak bardzo cofnął się w rozwoju. Dobrze że są jeszcze seriale które pokazują stare dobre czasy. Za kilkanaście lat Mad Men zmieni kategorie z obyczajowego na sci-fi bo nikt nie uwierzy że tak kiedyś wyglądał świat.

Cytat na dziś z pierwszego odcinka:

"It looks complicated, but the men who designed it made it simple enough for a woman to use."

czwartek, 29 lipca 2010

Dobrze im tak...

Strasznie się ostatnio rozleniwiłem z pisaniem...
Dzisiaj krótko, ale konkretnie :)
Właśnie przeczytałem bardzo fajny artykuł znaleziony na blogu JKM:
link
Ja mówię: dobrze im tak.
Oczywiście ciężko powiedzieć czy lepiej że z zachodu graniczymy z aktualną RFN (Republika Federalna Niemiec) czy z przyszłą RFD (Republika Federalna Dżihadu), ale moim zdaniem zachodnich cywilizacji Europy raczej już nic nie uratuje. 
Nie jest to o tyle śmieszne, że następni w kolejce do zmielenia jesteśmy my.
Ja już tego (mam nadzieję)   nie doczekam, ale „naszym” dzieciom serdecznie współczuje. 

Czarno to widzę...

czwartek, 15 lipca 2010

Biuro-pasożyty

Dostałem dzisiaj ciekawego:  link.

Osobiście człowiekowi współczuję. Przepisy zakrawają o herezje. Zauważmy że takie problemy (większe lub mniejsze) czyhają na każdego - gdziekolwiek i cokolwiek chce załatwić z aparatem państwowym.

Dzisiaj właśnie byłem w US. Pani się nie podobała nazwa OPP, więc żeby biedne dzieci nie straciły 1% mojej krwawicy to pofatygowałem się i zrobiłem korektę. O dziwo poszło w miarę bezboleśnie, ale godzina stracona. O tym że takie wynaturzenie jak podatek dochodowy nie powinien w ogóle istnieć napiszę następnym razem.

Każdy z nas nienawidzi biuro-pasożytów, ale większość posłusznie uznaje to za zło konieczne. Biurokracja – słowo wzbudzające u mnie odruchy wymiotne. Setki tysięcy biuro-pasożytów pracujących w pocie czoła żeby nam dokuczyć za nasze pieniądze. Wynika z tego że każdy z nas po części jest masochistą...

Jeśli ktoś głosując na PO-PIS-PSL-SLD uważa że kiedykolwiek któraś z tych partii zmniejszy w Polsce biurokrację to jest po prostu naiwnym idiotą. Już nie raz i nie dwa przed wyborami te partie obiecywały walkę z biurokracją i jakoś dziwnie nigdy im nie wyszło. Powiedzmy sobie szczerze – bez zmian ustrojowych nie ma najmniejszych szans na likwidację pasożytów. Aktualnie w Europie jest nakaz tworzenia idiotycznych przepisów, dyrektyw, rozporządzeń, a co za tym idzie trzeba zatrudniać idiotów którzy te przepisy egzekwują. 

Tutaj można sobie przeczytać fajny artykuł na temat rosnącej biurokracji:  link

Podsumowując - nie ma co narzekać, na pewno będzie gorzej.

wtorek, 6 lipca 2010

Obietnice

W ramach odświeżania pamięci cofnijmy się do 2004 roku. Była wówczas piękna akcja 4 x TAK inicjowana przez PO (źródło) która była wówczas opozycją.

PO chciało zorganizować referendum w którym zadane zostałyby następujące pytania:
Czy jesteś za:
* wprowadzeniem okręgów jednomandatowych
* zniesieniem Senatu
* zmniejszeniem liczy posłów do 230
* zniesieniem immunitetu parlamentarnego?


Więcej... 


Nie chodzi tu o to czy te pytania miały sens.
Pytanie co się stało z ta akcją gdy PO wygrała wybory?
Można się przekonać na tym filmiku (polecam).


Czy zaskakuje kogoś jak bardzo jawnie potrafią robić z ludzi idiotów? Mnie nie, ale większość i tak będzie dalej skakać w ogień za tymi „pseudo librals we will promise much and do nothing mofos„


PS.
Link zaczerpnąłem z blogu JKM.

poniedziałek, 28 czerwca 2010

Ostatni czteropak piwa...

Już za niedługo tradycyjne miary jak czteropak, tuzin zostaną zastąpione nowym i oczywiście lepszym unijnym systemem miar opartym na wadze. Nowa regulacja nie będzie pozwalała na wyjątki które dzisiaj niektóre państwa stosują. Możemy więc zapomnieć o bochenku chleba czy tuzinie jajek.
To się generalnie nie nadaje nawet do wyśmiania :). Na koszty ważenia każdego jajka oczywiście wszyscy się ochoczy zrzucimy - w końcu sprawa jest słuszna. Pomijając koszty to pomysł jest z kategorii socjal sci-fi. „Co tam rynek i wola konsumentów – my tu decydujemy” krzyknęli mędrcy z EU. Z drugiej strony czego można oczekiwać? W końcu za coś biorą te ciężkie pieniądza i są zobowiązani do wymyślania takich wspaniałych regulacji.

link

środa, 23 czerwca 2010

Dzisiaj linki

Bardzo fajny oraz wyważony 10 minutowy filmik o Szwedzkim socjalu
filmik

Polecam komentarze tutaj
Wałczę tam dzielnie z socjalem :)

PS.
Znowu socjal zwyciężył w wyborach.
Jakoś specjalnie mnie to oczywiście nie zaskoczyło, choć myślałem ze będzie lepiej (jakieś 5% dla JKM). Mimo wszystko z lekką nutką optymizmu czekam na wybory samorządowe oraz parlamentarne, może WIP coś zwojuje.

piątek, 18 czerwca 2010

Dlaczego JKM?

Bo jako jedyny kandydat prezentuje poglądy prawdziwie liberalne (gospodarcze). Bo jako jedyny ma jasne i przejrzyste stanowisko na wszystkie zagadnienia. Bo nie zachowuje się jak chorągiewka na wietrze. Bo jest gwarantem wetowania wszystkich idiotycznych i szkodliwych ustaw tworzonych przez PIS, PO, PSL czy SLD oraz zgłaszania projektów ustaw prawdziwie reformujących nasz kraj. Bo nie chcę być traktowany jak dziecko prowadzone przez całe życie za rękę przez nadopiekuńczych rodziców.

„Wy jesteście jedyni kompetentni do decyzji o sobie, swoich dzieciach, swoich pieniądzach„
                                        autor: JKM

ulotka

czwartek, 17 czerwca 2010

Dlaczego nie Waldi i Grzesio?

Dla tych dwóch mocarzy postanowiłem przeznaczyć tylko jeden krótki wpis. Waldi jest bardzo prostym i skromnym ludo-socjalistą. Mało co mówi i wygląda jakby się bał własnego cienia. Poglądy ma oczywiście lewoskrętne więc odpada.
Grzesio z kolei to czerwony pełną gębą który jako jedyny chyba jawnie przyznaje się do bycia socjalistą. Mało tego że się przyznaje to jeszcze się tego tego nie wstydzi!

Nie będę się dłużej rozpisywać bo mi się skończy czerwony pisak...

piątek, 11 czerwca 2010

Dlaczego nie Kaczor?

Kaczor inaczej zwany wodzem również wywodzi się z frakcji lewicowej. Już jako dziecko z bratem ukradli księżyc więc powierzyć mu najwyższy urząd w państwie jest bardzo ryzykowne. W większości pytań (link: ) odpowiada dokładnie tak jak Komor: tryska socjalem aż niemiło. Elektorat ma stały – zielone i czerwone berety które bardzo często nie rozumieją podstawowych rzeczy.

Pomijając fakty ideologiczne, oglądanie tej skwaszonej, mlaskającej twarzy przez kilka następnych lat z głównego fotela w kraju to ciężka przeprawa. Na koniec - o ile mnie pamięć nie myli to wódz jest kawalerem więc to byłby chyba pierwszy przypadek prezydenta bez pierwszej damy, no chyba że Ziobro przyjedzie na pomoc z Brukseli :)

wtorek, 8 czerwca 2010

Dlaczego nie Komor?

Pomijając oczywisty fakt że wywodzi się z partii socjalistycznej, to ten człowiek jest maksymalnie bezpłciowy. Drugiej tak mało wyrazistej postaci ciężko znaleźć na scenie politycznej. Jego idiotyczne wypowiedzi i brak jakichkolwiek konkretnych poglądów jest przerażający. Ten człowiek wygląda jakby się bał własnego cienia. Taki ktoś może co najwyżej rządzić sobie swoim spodniami. 
 
Niestety dzisiaj mało kogo obchodzą poglądy, wystarczy że Komor ze skwaszoną miną pojawi się na wałach przeciwpowodziowych i sondaże do góry. Wolałbym zagłosować na dziewczynkę z zapałkami niż na Komora. Miała większe jaja.

wtorek, 1 czerwca 2010

W Ameryce

Powoli w Ameryce widać zmiany na lepsze na scenie politycznej. Coraz większym poparciem cieszą się ludzie o poglądach prawdziwie liberalnych. Powoduje to ogólny popłoch wśród czerwonych świń. Zaczynają nerowo tupać raciczkami i dostrzegać że tłuste lata się chyba już kończą.

Ostatnio w stanie Kentucky z ogromną przewagą wygrał wybory do senatu Rand Paul (syn Rona Paul). Oczywiście media oraz politycy różnych ugrupowań zaciekle go atakują lub całkowicie przemilczają jego zwycięstwo. Wybierają niektóre wypowiedzi (np. o segregacji rasowej w restauracja ) które ich „szokują” i starają się przekonać opinię publiczną że jest rasistą itp. Warto poczytać cały artykuł żeby dowiedzieć się więcej szczegółów na ten temat.

Bardzo się cieszę że idą zmiany w Ameryce – bo mam nadzieję że w tym przypadku pójdziemy w ślady za wielkim bratem. Trzeba tylko krzewić dobrą nowinę by ludzie wiedzieli że duch wolności jeszcze się tli. Być może trzeba powoli też zacząć w końcu coś robić a nie tylko narzekać :)

Dla zmian najlepsze są czasy wielkich recesji, gdyż wówczas ludzie zaczynają się zastanawiać... jak to jest że miało być tak pięknie a nagle wszystko zbankrutowało. Czekajmy więc spokojnie kiedy zbankrutują kolejne państwa UE a z nimi systemy emerytalne.

artykuł

piątek, 21 maja 2010

Sprawa najwyższej wagi...

Zacznę od tego że dopiero na końcu wyjaśnię dlaczego dla mnie jest to sprawa najwyższej wagi. Chodzi bowiem o, na pierwszy rzut oka błahostkę czyli „cyfrową rewolucję w Unii – Internet dla każdego”. Ktoś mógłby nawet powiedzieć – no nareszcie będzie coś i dla mnie, więc dlaczego jest to niebezpieczne? Warto zwrócić w tym artykule na takie sformułowania: „stworzenia jednolitego rynku cyfrowego w UE”, „zwiększenia zaufania do Internetu i bezpieczeństwa jego użytkowników”, „wzrostu umiejętności informatycznych społeczeństwa”, „Jednolity rynek telekomunikacyjny”, „wszyscy Europejczycy mają mieć dostęp do Internetu o szybkości co najmniej 30 Mb/s”. 

Strasznie to śmierdzi, ale po kolei:
- „stworzenia jednolitego rynku cyfrowego w UE” - czytaj: „Rynek cyfrowy będzie całkowicie kontrolowany przez podległe UE urzędy.”
- „zwiększenia zaufania do Internetu i bezpieczeństwa jego użytkowników” - czytaj: „Filtrowanie i blokowanie treści według dowolnych kryteriów jakie narzuci UE, czarne listy stron www, na początku zasłona dymna w postaci walki z przestępczością w sieci, wstrętnym hazardem, pedofilią, a potem to już z górki”
- wzrostu umiejętności informatycznych społeczeństwa” - czytaj: „Miliardowe dopłaty na szkolenia, kursy dla informatycznych analfabetów.”
- „Jednolity rynek telekomunikacyjny” - czytaj: „Monopol na usługi informatyczne państwa, ein dostawca, ein Internet, ein UE. Może jakiś mały urzędzik koncesjonujący otwieranie stron www?”
- „wszyscy Europejczycy mają mieć dostęp do Internetu o szybkości co najmniej 30 Mb/s”” - czytaj: „Miliardy wydane z podatków na infrastrukturę, nie ważne jaki jest popyt, zakładamy że każdy każdy musi mieć dostęp do danej usługi i koniec.”

Skąd zainteresowanie Internetem przez UE? Oczywiście dlatego że jest to ostatni bastion wolności i niezależności. To jest aktualnie jedno z niewielu i zarazem największe zagrożenie dla starannie budowanego eurosocjalizmu. To tutaj poparcie dla partii prawdziwie liberalnych jest kilkanaście razy większe niż gdzie indziej. Nie ma w artykule nic o „darmowym Internecie”, ale chyba autor po prostu zapomniał to dodać. Żeby dać wszystkim ten sam Internet musi powstać monopol państwowy który zgniecie lub wchłonie konkurencję (w tym przypadku państwem jest UE). Potem jakość usług zacznie się obniżać a ceny pójdą w górę (pośrednie z podatków czy bezpośrednie – nie ma znaczenia). Sytuacja pogarszać się będzie z roku na rok tak jak dzieje się to w w publicznej TV, publicznej służbie zdrowia czy publicznym zakładzie ubezpieczeń społecznych.

To jest naprawdę sprawa najwyższej wagi - bo tu chodzi o likwidację ostatniego wolnego medium. Nie dajcie się nabrać propagandzie i gdziekolwiek jesteście nieście przesłanie: „precz z darmowym Internetem!”.




źródło

czwartek, 13 maja 2010

Ballada o Janosiku

Co robił Janosik najlepiej? Napadał i grabił bogatych oraz (podobno) rozdawał biednym - oczywiście spora część musiała iść na utrzymanie jego bandy. Postrzegany jest dzisiaj jako bohater i obrońca uciśnionych - dorobił się kilku filmów oraz serialu w większości gloryfikujących jego wyczyny. To nie dziwi gdyż ta banalna postać jest pierwowzorem dzisiejszych rządów socjalistycznych. Za czasów Janosika bandyctwo było jeszcze karalne, ale teraz zgodnie z prawem łupią nas bandy PO, PIS, PSL czy SLD. Czasami na czele jest jedna banda, czasami inna ale uprawiają rozbój tak samo jak banda Janosika. Podstawowa dewiza każdej bandy rządzącej jest prosta: ukraść jak najwięcej pieniędzy, zabrać dolę dla siebie a resztę rozdać „najbardziej potrzebującym”. 

Dzisiaj działające bandy rozzuchwaliły się do tego stopnia że oprócz grabieży chcą decydować praktycznie o każdym aspekcie naszego codziennego życia. Czego mamy się uczyć, co mamy jeść, jak wychowywać dzieci. Janosik owszem kradł, ale przynajmniej nie wtrącał się w życie prywatne swoich ofiar. Porównanie bandy Janosika oraz bandy rządzących niestety wypada na korzyść tego pierwszego. 

Dla bandy rządzących lekkie przypomnienie historii - Janosik skończył z hakiem pod żebrem.

wtorek, 11 maja 2010

Wszystkie dzieci nasze są…

...jak śpiewała Majka Jeżowska. Podchwycili tekst posłowie i właśnie została uchwalona ustawa o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie. Ustawa opisuje dokładnie czego nie wolno robić rodzicom – w skrócie: „wychowywać dzieci”.  Bardzo rozszerza też aparat inwigilacji oraz kontroli przez służby socjalne.

Państwo przypomina dzisiaj zwykłą wylęgarnie. W sztucznych warunkach hoduje sobie dzieci (oddawane w kilkunastoletni leasing do „rodziców”) które od wczesnych lat pożera system uczący posłusznego wykonywania poleceń. Gdy rodzicie się nie podporządkują prawom wylęgarni – to odbierze się im dziecko i da komu innemu, powód się zawsze znajdzie. Inwestycja w dzieci jako zabezpieczenie swojej przyszłości stała się jeszcze bardziej obarczona ryzykiem bo pracownik socjalny (co za ohydne słowo) w każdej chwili może zabrać naszą inwestycję.

Przeglądnąłem sobie na szybko treść ustawy już jakiś czas temu i brzmi ona bardzo groźnie dla zwykłych rodziców. Polecam lekturę. Ktoś kto myśli że go to nie dotyczy może się mocno pomylić. W tej ustawie nie chodzi bowiem o surowe karanie degeneratów. Tacy byli, są i będą i żadna ustawa tego nie zmieni. Skutki wyhodowanie kolejnych pokoleń jeszcze bardziej bezkarnych i wyleniałych bandytów będą tragiczne i zapewne nieodwracalne. 

Serdeczne współczucia dla świeżo upieczonych oraz przyszłych ojców i matek.

źródło

wyniki głosowania

fajny przykład czym będzie niebieska karta

wtorek, 4 maja 2010

proste prawo

Dzisiaj w ramach poprawy nastroju, przykłady genialnego prawodawstwa w wydaniu amerykańskim:

•    W stanie Pensylwania (USA) zabronione jest śpiewanie w wannie.
•    W stanie Minnesota (USA) nielegalne jest spanie nago w hotelach.
•    W Los Angeles (Kalifornia, USA) nie można kąpać dwójki dzieci jednocześnie w tej samej wannie.
•    W stanie Kalifornia (USA) prawo zabrania, aby sekretarka przebywała sama z szefem w jednym pomieszczeniu.
•    W stanie Indiana (USA) prześcieradła hotelowe muszą mieć dokładnie 99 cali długości i 81 cali szerokości
•    W stanie Oregon (USA) nie można wycierać umytych naczyć, powinny one wysychać w sposób naturalny.
•    W Bostonie (Massachusetts, USA) nie wolno się kąpać w niedzielę
•    W stanie Kalifornia (USA) każdy, kto zdetonuje urządzenie nuklearne w granicach miasta, zostanie ukarany grzywną w wysokości 500 dolarów.
•    W stanie Alabama (USA) nie można w niedzielę grać w domino.
•    W stanie Massachusetts (USA) w 1659 roku zakazano świą Bożego Narodzenia.
•    W Las Vegas (Nevada, USA) wykroczeniem jest zgubienie protezy zębowej.
•    W Ashville (Karolina Północna, USA) nie wolno kichać na ulicy.
•    W Newport (Rohade Island, USA) obowiązuje zakaz palenia fajki po zachodzie słońca.
•    W Hartford (Connecticut, USA) zakazane jest całowanie żony w niedzielę
•    W Waterloo (Nebraska, USA) prawo stanowi, że fryzjerom nie wolno jeść cebuli między 7.00 a 19.00
•    W stanie Montana (USA) zamężna kobieta nie może pójść samotnie na ryby.
•    W Burlingame (Kalifornia, USA) kobiety obowiązuje zakaz noszenia butów na obcasie.
•    W stanie Waszyngton (USA) wymagana jest licencja na sprzedawanie prezerwatyw.
•    W Lefors (Teksas, USA) można wypić jednym duszkiem nie więcej niż trzy łyki piwa.
•    W Trouk Creek (Utak, USA) aptekarzom nie wolno sprzedawać prochu strzelniczego jako lekarstwa na ból głowy.
•    W stanie Kentucky (USA) każdy, kto wypije alkohol, jest uważany za trzeźwego, dopóki nie dotknie ziemi inną częścią ciała niż nogami.
•    W stanie Pensylwania (USA), mężczyźnie nie wolno nabyć alkoholu, zanim nie przedstawi zgody podpisanej przez żonę.
•    W Norfolf (Wirginiam USA) nie wolno pluć na mewy.
•    W stanie Iowa (USA), jeśli więcej niż pięciu Indian znajdzie się na terenie posiadłości, można do nich strzelać.
•    W stanie Ohio (USA) nie wolno bez zezwolenia zabijaćmuch w promieniu 160 stóp od kościoła.
•    W miejscowości Fairbank (Alaska, USA) nie wolno częstować myszy wódką.
•    W stanie Indiana (USA) małpom nie wolno palić papierosów.
•    W Arkansas (USA) mężczyzna ma prawo bić konkubinę, pod warunkiem że nie robi tego częściej niż raz w tygodniu.
•    W Haletrophe (Maryland, USA) podlega sankcji prawnej publiczne całowanie się dłużej niż przez sekundę.


źródło: Angora, nr 17/2010.

piątek, 30 kwietnia 2010

Imperator

Naturalne jest że państwo polskie powinno być rządzone przez Imperatora. Imperator ten powinien zbierać niewielkie podatki na wojsko, policję oraz małą administrację. Imperator jako osoba pół-boska nie zajmowałby się rzeczami przyziemnymi jak gospodarką czy przepisami wtrącającymi się w prywatne życie obywateli (byłoby to zabronione konstytucyjnie oczywiście). Prawo byłoby prawem a wartość prywatna - wartością świętą.

Niestety nie żyjemy w takim państwie, a w zamian mamy rządy głupich ale cwanych, obiecujących hien wybieranych przez większość jeszcze głupszych, zaprogramowanych na posłuszeństwo osłów. Osłów nauczono że istnieje tylko PO, PIS, SLD, PSL - zastanawiają się więc kogo tu z tej wspaniałej czwórki wybrać. A gdzie tu jest wybór? Kolejno wymienione partie to euro-lewica, robo-lewica, lewica i chłopo-lewica.

Zbliża się kampania oraz wybory prezydenckie AD 2010. Jeśli faktycznie macie poglądy lewicowe to macie jak w niebie. Dla reszty pozostaje wybór niewielki, ale ciągle jest jakaś alternatywa. Nie będę wymieniał żadnych nazwisk, pozostawię to waszemu IQ. Zachęcam jednak do lekkiej refleksji na temat dlaczego w ogóle głosujecie.

środa, 21 kwietnia 2010

Wakacje dla wszystkich!

Kontynuując tematykę niezbywalnych praw człowieka – właśnie przeczytałem tutaj że brukselka przygotowuje nowy plan dopłat do zagranicznych wyjazdów! Tak – dopłaty do wakacji dla biednych i ciemiężonych. Czego bym sarkastycznego tutaj nie wymyślił i tak "politycy" pójdą dwa kroki dalej.

Zbieram więc mózg z podłogi i wracam do roboty - muszę pracować wytrwalej żeby inni mogli odpoczywać.  Nie chcę żeby ktoś potem do mnie miał pretensje że mógł lecieć na Seszele a starczyło dopłat tylko na Karaiby.

źródło

wtorek, 13 kwietnia 2010

Mass Effect

Nie, to nie będzie o zachowaniu ludzi po niedawnej katastrofie w Smoleńsku. 

Okazuje się natomiast że homo domagają się od twórców gry Mass Effect 2 możliwości romansowania z osobnikami tej samej płci w czasie rozgrywki. Nie wiem czy śmiać się czy płakać. Wymaganie od niezależnych twórców modyfikacji ich produktu według swoich upodobań jest po prostu bezczelne. Nie podoba się – nie graj. Ciekawe jest też, że istnieją ludzie którzy kupują Mass Effect 2 w celu przeżycia wirtualnego romansu zamiast zabicia jak największej liczby przeciwników.  Ten fakt też o czymś świadczy.

Proponuję homo żeby zaprogramowali sobie nową grę: „Mass Homo Effect” w której będzie sobie można romansować do woli z kim tylko się chce, a strzelać do obcych będziemy z różowego pistoleciku.

źródło

wtorek, 6 kwietnia 2010

Kanibalizm

Przy jajku naszła mnie pewna refleksja o której miałem napisać jakiś czas temu.
Ludzie bardzo często nie rozumieją prostych zdań. Gdybym na przykład napisał: „uważam że kanibalizm w przypadku gdy jeden osobnik wyraża dobrowolną zgodę na zjedzenie swojej części ciała przez kogoś innego nie powinien być zabroniony w prawie”,
to ludzie odczytają to przesłanie to jako:
„popiera kanibalizm i w dodatku do niego nakłania”.
Oczywiście biorę tylko i wyłącznie ten przypadek kanibalizmu pod uwagę (a nie np. ktoś zjada drugiego wbrew jego woli lub wymusza siłą zgodę na zjedzenie).
Uważam kanibalizm za coś ohydnego i nie zgodnego z naturą człowieka, ale dlaczego miałbym tego zabraniać i karać? Ludzie jedzą gorsze rzeczy i żyją. Jest oczywiście zasadnicza różnica między wolnością a narzucaniem swoich poglądów innym. Póki jednak dwóch kanibali siedzi sobie grzecznie w domu i obgryza nawzajem paznokcie czy cokolwiek innego to nie mam nic przeciwko.

piątek, 2 kwietnia 2010

Liberalni inaczej

Uwaga: to nie spóźniony prima aprilis.

Jak czytamy w artykule, „liberalne” PO zabiera się za sprawę szkodliwego wpływu na zdrowie okularów 3D które używane są w kinach. Nawet jeśli nie skończy się to jakimś idiotycznym prawem to jasno pokazuje jakie poglądy mają w platformówce. Zakładając że faktycznie ktoś może odczuwać ból oczu nosząc okulary 3D w czasie lub po projekcji filmu to rozwiązanie jest chyba dość proste. Jak was bolą oczka to nie chodźcie do kina! Jeśli nawet ktoś udowodni że podczas seansu mogą wystąpić bóle głowy, oczu, pośladków etc to jest to sprawa klienta czy się decyduje na to czy nie. Trzeba mieć tupet żeby się zajmować okularami w dzisiejszym świecie gdzie praktycznie wszystko szkodzi zdrowiu.

Od3D się od nas liberalni inaczej!

źródło

wtorek, 30 marca 2010

50-50

Proszę przeczytać na początek ten artykuł – zabawa gwarantowana.

Teraz kilka cytatów:
1) „System, który miał wyrównywać proporcje pomiędzy płciami na wydziałach szkół wyższych, doprowadził tylko do dyskryminacji tysięcy osób, głównie kobiet – uznały władze.”
2) „Zwraca się uwagę, że system zapewnienia równowagi płci najwięcej szkód uczynił na wydziałach sfeminizowanych. „
3) „W innych krajach Europy i w USA nie wprowadzono systemu preferencji takiego jak w Szwecji, ale toczą się żywe dyskusje na temat nierównowagi pomiędzy płciami na różnych wydziałach.”
4) „Lynn O’Shaughnessy, komentatorka telewizji CBS, zauważyła, że ubiegłego roku do Wheaton College koło Bostonu dostało się 47,7 proc. z kandydatów płci męskiej i 40,8 proc. płci żeńskiej, co może wskazywać na ukrytą preferencję.”

Ad 1) Po pierwsze trzeba podziękować Szwecji za wprowadzenie tego systemu. Większości ludzi brakuje wyobraźni i nie są w stanie myśleć logicznie - to pozwoli im zobaczyć jak takie idiotyczne eksperymenty sprawdzają się w rzeczywistości.

Ad 2) Parytety obróciły się przeciw kobietom? Mieczem wojujesz – od miecza zginiesz. Podejrzewam że prawdzie szkody to się zaczną jak „preferencyjni” wyjdą z uczelni jako mniej kompetentni specjaliści. W końcu na ich miejscu powinni dzisiaj być inni ale niestety mieli nie to co trzeba między nogami.

Ad 3) To jest przerażające. Pomimo tego że parytety są zwyczajnie niesprawiedliwe i szkodliwe, ciągle słyszy się kolejne bełkoty o wprowadzaniu wyrównywania w następnych dziedzinach życia. Są ludzie którzy po prostu są całkowicie odporni na logikę i jak widać na przykłady też.

Ad 4) To zdanie wypala umysł. To o czym świadczyłyby odwrotne proporcje? A jak będzie 45-42 to też jest preferencja czy już nie? (co z pozostałymi 11,5% - hermafrodyci?) 

Podsumowując - znowu bawiłem się doskonale. Czekam na więcej Szwecjo!

źródło

poniedziałek, 29 marca 2010

Bezcenni deputowani

Jak czytamy w artykule (źródło poniżej) jeden deputowany parlamentu EU kosztuje ponad 2.3 mln €. Budżet szacuje koszty tej szanownej instytucji w 2010 na 2.9 biliona € (2,900.000,000.000 euro). Czy to dużo? Raczej nie bo zawsze przecież można ukraść więcej. Przy tylu zerach i tak nie ma większego znaczenia czy z przodu stoi 2.9 czy np. 4.8 – ludziom ciężko sobie ludzie wyobrazić taka kwotę więc przestaje robić to wrażenie.


Ponieważ  nie pracują oni za darmo więc muszą się wykazać tworząc kolejne dyrektywy zabijające gospodarkę oraz wprowadzać kolejne ograniczenia i regulacje zabijające wolność. To tutaj tkwią nie możliwe do policzenia tragiczne skutki tego show. Moja propozycja na dziś - zastąpić tą armię szkodników małpkami którym zbudowalibyśmy piękne zoo i które trzymalibyśmy najedzone i zadowolone w klatkach byle nie wyłaziły i nie brudziły poza nimi (w dodatku zoo by na siebie zarabiało na sprzedaży biletów i reklam!).

Może taka dyrektywa stworzenia europejskiego zoo by przeszła na którymś głosowaniu europarlamentu - trzeba wierzyć w ludzi.

 
source

piątek, 26 marca 2010

Dwa koty

Kolejny dowód na to że urzędnicy muszą kontrolować i regulować wszystko nadszedł z Australii. W Mitcham właśnie wprowadzono „prawo” które ogranicza maksymalną liczbę kotów na dom. Dokładnie dwa koty na dom – tak głosi nowa mądra dyrektywa (jak bardzo Polska jest zacofana w stosunku do zachodu w tworzeniu nowych regulacji).

W ankiecie okazało się że 80% mieszkańców popiera nowe „prawo” - co jeszcze bardziej pokazuje gdzie tak naprawdę tkwi sedno problemu dzisiejszego świata. Jak łatwo i dobrowolnie ludzie rezygnują z wolności i w imię czego? Żeby dokuczyć miłośnikom kotów? Mieszkańcy Mitcham będący właścicielami psów, kanarków oraz rybek muszą się mieć na baczności - na was też przyjdzie kolej. Później urzędnicy zajmą się regulacją liczby martwych przedmiotów które wpływają na naszą kochaną matkę naturę i otoczenie – samochody, telewizory, lodówki. Niemożliwe? To poczekajcie...

Ciekawi mnie jeszcze jak to „prawo” stanowi o sytuacji gdzie w domu przed jego wprowadzeniem znajdowało się 5 kotów. Przyjdzie policja, odbierze siłą 3 koty i do gazu? Wydaje się że te koty powinny spać spokojnie bo prawo nie działa wstecz, ale dzisiaj to nigdy nie wiadomo.

source

czwartek, 25 marca 2010

matematyka dla mas

Ostatnio krążą po mediach reklamy matematyki. Pierwszy raz jak to usłyszałem to niemal się nie popłakałem ze śmiechu. Myśli w stylu: „Chcemy zniszczyć ten niezwykle szkodliwy mit, że matematyka jest tylko dla ludzi specjalnie uzdolnionych” - rozbrajają mnie całkowicie. O co chodzi? Dodawanie w zbiorze liczb naturalnych? Rozwiązywanie równań pierwszego stopnia? Równania różniczkowe? Kryptologia? Logika? Algorytmika?

Doprawdy nie mam pojęcia jak do tej pory rozwijał się świat bez takich reklam. Faktycznie musi gdzieś w Polsce ukrywać się jakiś geniusz matematyki bojący się podjąć wyzwania - wszyscy mu do tej pory mówili że matematyka jest taka trudna. Po usłyszeniu tej reklamy od razu zabierze się za naukę a tysiące młodych polonistów i historyków przeniesie się na studia nauk ścisłych.

Duży plus dla UE za rozbawienie mnie, nic tam że kosztowało to 20 mln złotych. Było warto!

źródło

poniedziałek, 22 marca 2010

Czerwone świnie

Czerwone świnie są parszywe i nienasycone. Zasmakowały trufli i teraz łażą i szukają ich wszędzie. Ogłupią, zabiją - byle wygrzebać trochę pysznych cudzych grzybków spod ziemi. Wszędzie słychać przeraźliwe kwiczenie bezczelnych świń. Sami wyhodowaliśmy te czerwone świnie i sami musimy rozwiązać ten problem. Nie będzie to łatwe bo czerwone świnie nauczyły się kwieciście przemawiać, wiele obiecywać oraz rozdawać innym zagrabione nam trufle. Z litości nie chcę zabijać czerwonych świń, wystarczy zabronić im włazić na naszą ziemię i zabierać naszych trufli. Wówczas grzecznie same wyginą.

Racice precz od naszych trufli czerwone świnie!

/niestety żadna czerwona świnia nie ucierpiała podczas pisania tego wpisu/

sobota, 20 marca 2010

Magiczne Elfy

Pewnego pięknego poranka wszyscy obudzili się i zobaczyli że mają dwa razy więcej pieniędzy niż dzień wcześniej. Magiczne pieniężne elfy przyszły w nocy i podwoiły jednorazowo twoje oszczędności. Zaczynasz więcej wydawać. Pojawiają się braki produktów więc żeby ratować sytuację producenci podnoszą ceny. Trochę później okazuje się że praktycznie wszystko podrożało i nagle nie stać cię już na rzeczy na które mogłeś sobie pozwolić zanim przybyły pieniężne elfy. Żądasz podwyżki od swojego pracodawcy jeśli jesteś zatrudniony lub podnosisz ceny swoich produktów jeśli jesteś producentem. Przez chwilę było tak pięknie ale w sumie jest gorzej niż było przedtem. A wszystko przez te wstrętne elfy!

Tak się właśnie rodzi inflacja. Pieniężne elfy naprawdę istnieją a kontakty z nimi mają tylko wybrani - banki. Kto na tym zyskuje? Ci którzy są na samym szczycie piramidy, zaraz przy źródełku gdzie elfy zostawiają pieniądze. A reszta? To na pewno wiecie bo z dnia na dzień biedniejecie.

Powyższy wpis jest bardzo skróconą wersją świetnego artykułu autorstwa Rona Paul:

Źródło

piątek, 19 marca 2010

Weź pigułkę

Parę lat temu byłem jeszcze trochę naiwny i myślałem że kretynizmy nowych przepisów i dyrektyw socjalistycznych kiedyś muszą się skończyć. Przecież nie da się w nieskończoność wymyślać takich coraz głupszych rzeczy. Bardzo się myliłem – gazety prawie codziennie donoszą o coraz to nowych rewelacyjnych pomysłach wysuwanych przez biuro-kretynów. Jednym ze śmieszniejszych jest propozycja antykoncepcji dla biednych w formie "darmowych" pigułek dla kobiet (na razie tylko w Niemczech, ale spokojnie …). Ma to zahamować podobno wysoką liczbę aborcji wśród ubogich kobiet oraz dodatkowo dać oszczędności ekonomiczne.

W artykule czytamy między innymi:
a) „wprawdzie nie udowodniono jeszcze związku między ubóstwem a aborcją”
b) „obecnie państwo pokrywa koszty zabiegu aborcyjnego w wysokości 400 euro.”
Dodatkowo trzeba pamiętać ze w Niemczech za każde wyprodukowane dziecko rodzinie przysługuje 184 EUR miesięcznie na I i II dziecko, 190 EUR miesięcznie na III dziecko, 215 EUR miesięcznie na IV dziecko.
Jest jeszcze wiele innych czynników które faktycznie wpływają na ten problem, ale nic nie przemawia tak dobrze jak liczby w EUR.

Jedyne lekarstwo jakie proponują socjaliści na źle działający socjal to: „więcej socjalu”.
Jak proponuję coś prostszego - zlikwidować socjal albo socjalistów. Może już niedługo ktoś wymyśli pigułkę po zażyciu której nie będą się rodzili socjaliści :)


środa, 17 marca 2010

Bo nam się należy!

Podobno wielkim skandalem jest to że Enion nie chce zapłacić ludziom odszkodowania za straty spowodowane przez braki dostawy prądu - zrzucając winę na pogodę. Ludzie są oburzeni, komentatorzy nie mają wątpliwości kto jest winien... a mnie dziwi o co tyle hałasu.

Dzisiaj ludzie są bardzo przyzwyczajeni do tego że cokolwiek by się nie stało to ktoś musi im zapłacić za ich szkody - „Bo nam się należy i już!”. Dodatkowo na topie są publiczne krzyżowania tych których media i społeczeństwo uznają zgodnie za winnego. Ja oczywiście nie rozstrzygam kto ma rację – od tego są po prostu sądy (często nie łatwe może być stwierdzenie czy to już jest wina natury czy jeszcze sprzedającego).

W normalnym świecie powinno być tak:
- klient podpisuje umowę (lub nie) ze sprzedawcą na zasadach dowolnych – nie regulowanych odgórnie (im większa konkurencja prywatna tym lepiej dla klienta, większy wybór, lepsze ceny, lepsze warunki)
- gdy klient uważa że sprzedawca nie wywiązuje się z umowy to oddaje sprawę do niezawisłego sądu i albo wygrywamy albo nie.

Ciężko oczywiście to sobie wyobrazić bo nie da się tego w łatwy sposób przełożyć w aktualne ramy biuro-socjal-debilizmu w którym przyszło nam egzystować.

poniedziałek, 15 marca 2010

Chleb i woda dla wszystkich!

Każdy człowiek powinien mieć prawo do życia oraz wolności. Wszystko co poza tym nie może być prawem lecz przywilejem na który trzeba sobie zapracować. Wprowadzając np. prawo do opieki zdrowotnej tworzymy ustrój niewolniczy, gdzie wszyscy którzy pracujący muszą się składać na służbę zdrowia. Rozrasta się biurokracja, rząd przepisami decyduje kto będzie umierał a kto będzie żył bo nie dla wszystkich starczy pieniędzy, koszty rosną, jakość usług spada, ludzie zaczynają się zastanawiać dlaczego to nie działa...

Może też dziwić fakt że ludzie tak wielką uwagę przywiązują do „darmowej” służby zdrowia – przecież bez niej człowiek może wytrzymać bardzo często długie lata albo całe życie a bez jedzenia i picia tylko parę dni. Dlaczego jeszcze nie mamy w konstytucji zapisanego prawa dla każdego do jedzenia i picia? To samo dotyczy się ciepłego ubrania i dachu nad głową - w zimie bez tych rzeczy za długo nie pożyjemy, jednak ludzie nie mają tego dzisiaj zagwarantowane. Gdzie tu logika?

Pamiętaj - dając prawo wszystkim do „darmowych” przywilejów okradasz siebie i narażasz na niebezpieczeństwo siebie i swoją rodzinę!

sobota, 13 marca 2010

Szkarłatna litera "H"

Kontynuując temat z poprzedniego wpisu, właśnie przeczytałem artykuł który świetnie pokazuje jak wielkie wpływy ma dzisiaj hom- lobby. W Wielkiej Brytanii ma zostać wprowadzony rejestr "mowy nienawiści". Dziecko które użyje epitetu w stosunku do homoseksualisty trafi na specjalną listę.

Nie wiem co z takim rejestrem miałoby się dalej dziać ale na pewno znajdą się dla niej ciekawe zastosowania. Moje pomysły: zabronić ludziom z rejestru zajmowania wysokich stanowisk państwowych, a w przypadkach "recydywistów" - wypalić dużą literę "H" na czole i pozamykać w specjalnych zakładach dla homofobów (Microsoft Word podkreślił mi słowo "homofobów" jako błędne - to jest dopiero dyskryminacja).


Nie jestem pewien, ale zakładam że na listę nie będą trafić dzieci które obrażą swoich kolegów dlatego że są orientacji heteroseksualnej. Koniecznie trzeba dodać rejestry: heterofobów, transfobów, ksenofobów, szowinistów, seksistów etc. Dzieci od małego powinny znać określenia każdego z tych terminów. Widzę tu nawet potencjał na całkowicie nowy przedmiot szkolny - zamiast np. matematyki.

Trochę się dziwię homo-wojownikom. Im więcej takich absurdów, tym szybciej znienawidzą ich ludzie którzy dzisiaj jeszcze ich tolerują.

Żródło

Source in english

piątek, 12 marca 2010

Prawo do nienawiści

Miałem sen w którym każdy człowiek ma niezbywalne prawo do nienawiści w stosunku do kogokolwiek i z dowolnego powodu. Sądy nie brały pod uwagę koloru skóry sprawcy napadu oraz ofiary. Wszyscy byli równi wobec prawa i nie mieli żadnych przywilejów. Nikt nie wiedział co jest "rasizm", "antysemityzm" czy "dyskryminacja". Jeśli ktoś cię nienawidził - to nie ważne z jakiego powodu, miał do tego prawo. Co dziwne z prawa do nienawiści mało kto korzystał ale każdy miał je zagwarantowane w konstytucji.

Poczułem się trochę dziwnie. Jak tak można w ogóle żyć? Z chęcią nauczyłbym ich na siłę wzajemnej miłości i szacunku. Pokazał jak powinno się kategoryzować nienawiść i wykreślił prawo do nienawiści z konstytucji. Przecież wiadomo że gdy biały uderzy czarnego to jest to rasistowski, a nie zwykły napad!

Uffff, dobrze że to był tylko sen... i obudziłem się w pełnym miłości i tolerancji świecie.

czwartek, 11 marca 2010

... i PO hazardzie

Temat jest strasznie frustrujący więc krótko. Szkoda bajtów na wchodzenie w szczegóły ustawy hazardowej bo głupota aż bije po oczach i nie warto jej propagować. Ważne jest natomiast to dlaczego rząd ma w ogóle prawo taka ustawę wprowadzić? Wytłumaczenie jest bardzo proste.

Donald i Leszek - jako troskliwi rodzice mogą z nami zrobić co chcą. Hazard jest be i dzieci nie mogą się nim bawić, chyba że pod nadzorem taty oczywiście. Dzieci nie powinny też palić papierosów, bawić się bronią i surfować nienadzorowane przez rodziców po internecie. Tak właśnie jesteśmy dzisiaj traktowani bo prawie nikomu już nie zależy na wolności osobistej. Część dzieci potupie przez chwilę lekko nóżkami, grzeczne dziewczynki bez słowa sprzeciwu poprą rodziców i szczęśliwa rodzina trzyma się mocno.

Dzisiaj są jeszcze tacy którzy dostrzegają problem, ale nowe pokolenia nie będą już po prostu wiedzieć co to jest wolność. Ponieważ każdy chciałby mieć tak troskliwych rodziców więc nie zapomnijmy im podziękować w najbliższych wyborach!

środa, 10 marca 2010

Świńska Komisja

Właśnie czytam że być może powstanie specjalna komisja śledcza w sprawie AH1N1. Bardzo zacni i mądrzy ludzie wydali ogromne pieniądze na szczepionki na szczytny cel a teraz się zastanawiają „dlaczego byliśmy tacy głupi i naiwni?”.
 
WHO i koncerny farmaceutyczne mają swój udział w tym przedstawieniu ale głównymi odpowiedzialnymi są rządy socjal-landów europejskich które zamówiły szczepionki i ustawiały się w kolejce po zakupy za miliardy euro. Dlaczego mieliby się przejmować czy jest to potrzebne czy nie? – przecież nie wydają swoich pieniędzy. Dodatkowo dobra łapówka zawsze się przyda. W Polsce, pani minister zachowała się nadzwyczaj logicznie i wyrachowanie w tej sprawie, ale podejrzewam że to w głównej mierze dlatego że zajrzała do kasy i zobaczyła pustki.

Chyba łatwo zauważyć że jeśli ktoś proponuje nam bardzo słabo przetestowane szczepionki, nie daje żadnych gwarancji oraz zrzuca odpowiedzialność za skutki uboczne na nas to coś tu nie pasuje. Ciekawe dlaczego ci którzy wydali decyzję o zamówieniu szczepionek są jeszcze w ogóle na swoich stanowiskach? Aha, zapomniałem że zostali przecież omamieni przez ciemne moce więc to nie ich wina...

Dziwi mnie trochę fakt że wciąż tkwimy w zacofanym prawie w którym jeśli ktoś zabije z broni palnej to przed sądem staje ten kto strzelał. Dlaczego nie kulę? – przecież to ona zabiła.

Czy dzisiaj ktoś jest sobie w stanie w ogóle wyobrazić życie w państwie w którym nie ma ministerstwa zdrowia (sama nazwa jest chora) i nikt nie ma prawa zamówić milionów szczepionek dla wszystkich?