czwartek, 30 września 2010

Pierwsza Krucjata Antydopalacza

W ostatnim czasie wyruszyła krucjata przeciwko dopalaczom. Tymczasem mało co słychać o zatruciach grzybami, wódką, lekami czy tlenkiem węgla. No cóż, do tych po prostu już przywykliśmy więc i do tego "nowego" musimy się przyzwyczaić. Przyjdzie z czasem, chyba że jednak krzyżowcom uda się zdelegalizować dopalacze. Generalnie młodzież mamy dzisiaj raczej głupią i nie ma się co dziwić że mają kłopoty z czytaniem ostrzeżeń na ulotkach. Jeśli mimo ostrzeżeń dalej chcą sobie dopalić to i bardzo dobrze. Ich wybór i ich konsekwencje. Dlaczego mamy wszystkim tego zabraniać tylko dlatego że kilku debili nie umie wyhamować lub po prostu zdarzył się wypadek?

Jasne że dla aktualnego rządu jest lepiej żeby młodzież była wytresowana w pełnej posłuszności i zaufaniu do władzy. Taka młodzież nie umie się buntować, kwestionować zastanego stanu rzeczy. Mówię więc palcie jeśli chcecie, nie palcie jeśli nie chcecie. Korzystajcie z możliwości dokonania wyboru póki jeszcze możecie.

wtorek, 28 września 2010

FASQ (5)

Q: Dlaczego moje ulubione socjalistyczne państwo nie zabrania alkoholu oraz papierosów?

A: Dziwne – powinno zabraniać! Jeśli ktoś zabrania na przykład narkotyków to nie ma żadnych logicznych argumentów żeby inne używki pozostawały legalne (są oczywiście inne powody: ekonomiczne, lobbingowe itp.). Można sobie przytaczać różne lepsze lub gorsze statystyki. Można się zastanawiać co jest bardziej uzależniające, ile osób umiera z przedawkowania danej używki etc. Nie ma to żadnego znaczenia.

To co ma znaczenie to odpowiedź na pytanie: „czy chcesz decydować o sobie i ponosisz za to odpowiedzialność czy chcesz żeby ktoś inny decydował za ciebie”. W tym miejscu nikt nie jest cię w stanie przekonać do zmiany światopoglądu. Na to pytanie się odpowiada: TAK lub NIE. Nie ma „TAK, ale” czy „Nie, tylko za wyjątkiem”. Nie łudź się że istnieje tu złoty środek. Jak się da palec to liczba kolejnych zakazów i nakazów będzie rosła do nieskończoności. Dzisiaj pijesz piwo i wydaje ci się że narkotyki powinny być zakazane, jutro nie będziesz mógł legalnie pić piwa.

Warto pamiętać że warunkiem koniecznym do wolności osobistej jest całkowicie wolny rynek i prywatna własność. Nie może być sytuacji w której ludzie są zmuszani do ponoszenia kosztów za nieodpowiedzialność innych ludzi.

piątek, 24 września 2010

Szantażyści apelują

Banda "autorytetów" (z ciekawszych nazwisk: Frytka oraz Biedroń) apeluje do premiera Tusku o odwołanie pani Radziszewskiej. Pani minister powiedziała między innymi takie skandaliczne słowa: " Szkoła katolicka może odmówić zatrudnienia lesbijce". Co w tym zdaniu komuś może przeszkadzać? Jeśli ktoś chce je zanegować to dostajemy: "Szkoła katolicka nie może odmówić zatrudnienia lesbijce". W tym jest samo sedno sprawy - mniejszości nie chcą równouprawnienia, ale przywilejów, geja nie można zwolnić bo to dyskryminacja i pójdzie do sądu, wylatuje hetero bo to najbardziej bezpieczne rozwiązanie.

Pomijam oczywisty fakt że coś takiego jak ministerstwo ds. równouprawnienia to po prostu jakiś żart i powinno jak najszybciej zniknąć, ale jak słyszę o takich nagonkach to ciśnienie mi się podnosi. Te bezczelne szalone krowy po prostu zwariowały - sądzą że równouprawnienie zawsze powinno działać tylko w jedną "słuszną" stronę.

Czy ktoś chce czy nie - kwalifikacje do pracy często bezpośrednio wynikają z wiary, ideologii czy orientacji seksualnej. Tylko pracodawca (i pośrednio klient) powinien mieć prawo do decydowania kogo zatrudni na dane stanowisko. To on wie najlepiej czy kwalifikacje i postawa kandydata idą w zgodzie z tym czego oczekuje się na danej pozycji. Równie dobrze co do oryginalnego stwierdzenia można by negować następujące: "Lecznica dla zwierząt może odmówić zatrudnienia zoofila" czy "Szkoła bogini Lesbos może odmówić zatrudnienia księdzu katolickiemu".
W żadnym wypadku nie można narzucać kogo można a kogo nie można przyjmować do pracy. Dotyczy to przede wszystkim prywatnych firm, ale zakładam że 95% publicznych przedsiębiorstw oraz instytucji i tak powinna być prywatna.

źródło

PS. Stawiam że miękki Tusku nie wytrzyma ciśnienia i już niedługo zastąpi panią minister kimś bardziej zorientowanym w odpowiednią stronę...

FASQ (4)

Q: Czy to prawda że ludzie którzy ośmielają się krytykować związki zawodowe powinni płonąć na stosach?

A: Nie, natomiast ci co zadają takie pytania - tak. Nie ma dla pracownika większego wroga niż związki zawodowe, niestety wróg jest bardzo przebiegły i udaje najlepszego przyjaciela. Postulaty związkowców trafiają prosto w socjalistyczne serca, ale dla gospodarki oraz rozwoju firmy oraz pracowników skutki są zawsze negatywne. "Dajcie nam większe zarobki!" krzyczą i nie interesuje ich że firma nie będzie miała funduszy na rozwój i nowe miejsca pracy. Pracownik chce zarabiać więcej więc łatwo łyka slogan. "Zagwarantujcie że nie będzie zwolnień!" krzyczą nie zważając na to że hamuje to wzrost wydajności pracy i ogranicza możliwość rozwoju firmy. Nie interesuje ich ten kto czeka w kolejce po pracę i wykonywałby ją lepiej od świętej krowy której nie można zwolnić. Związki zawodowe to dobrze zorganizowana mafia działające w majestacie prawa, chroniąca tylko i wyłącznie swoich członków. Poza grupką wybrańców którzy żerują na naiwności zwykłych pracowników nikt nic nie zyskuje na ich działalności. Parafrazując słynne powiedzenie: "Boże broń nas przed związkami, bo z pracodawcami poradzimy sobie sami".

wtorek, 21 września 2010

Nadtolerancja

W ostatnim odcinku Mad Men 04x09 było kilka świetnych konwersacji na temat rasizmu i rodzących się wówczas ruchów na rzecz walki z „dyskryminacją”.
W sendo trafia ta wymiana zdań:

Some prick: „The southern stores won't hire negroes.”
Peggy: „If it's true, it's not good for their business.”

Nie ma lepszej metody walki z rasizmem niż wolny rynek. Prywatny biznes opiera się na robieniu pieniądza. Jeśli np. białasy świetnie radzą sobie w danej branży, ale część prominentnych czarnych dyrektorów nie chce ich zatrudniać to ich strata. Strzelają sobie w nogę i pewnie zbankrutują. Nikt nie może sobie rościć prawa do decydowania ile procent kobiet mam zatrudniać na kierowniczych stanowiskach jak również zabraniać przyjmować pracowników z jakiegokolwiek powodu. Interwencjonizm państwa w tym zakresie jest nie tylko nieuzasadniony, ale szkodliwy. Odbiera bowiem wolność poglądów oraz do decydowania o swoich pieniądzach. Bez interwencji, z czasem problem sam znika. Z interwencją - rodzi jeszcze większą nienawiść pomiędzy ludźmi.

Wracając do Mad Men, najlepszym przykładem zdobywania „równouprawnienia” bez pomocy państwa jest Peggy. Cytat:

Some prick: „There's no negro copywriters, you know.
Peggy: "I'm sure they could fight their way in like I did. Believe me, nobody wanted me there.”

Peggy nie płacze po kątach, nie szuka pomocy u wujka Sama tylko przekonuje swoją ciężką pracą że faktycznie zasługuje na dane stanowisko. Nie dlatego że jest się kobietą tylko dlatego że jest dobra w tym co robi.

Żyjemy w erze nadtolerancji. Narzucanie na siłę równouprawnienia i zmuszanie wszystkich do tolerancji powoduje ogromne szkody i nadużycia. Mniejszości stają się bezkarne, traktowane są specjalnie przez prawo oraz korzystają z przywilejów o których inni mogą tylko pomarzyć. Precz z równością, niech żyje różnorodność.

poniedziałek, 20 września 2010

FASQ (3)

Q: Jestem socjalistą, ale chciałbym się z tego wyleczyć. Czy jest to możliwe?

A: Tak, jest to możliwe, ale bardzo ciężkie. Odwrócenie toku myślenia po latach bezstresowego przyjmowania papki socjalistycznej wymaga czasu. Po pierwsze gdy słyszymy socjalistyczny przesąd który do tej pory przyjmowaliśmy jako dogmat, należy zapytać: „dlaczego?” i zacząć drążyć temat. Lekarstwa nie należy szukać na Interii, w faktach TVN czy „gazecie” FAKT. Należy sobie zaaplikować takich oto ekonomistów: Ludvig von Mises, Friedrich von Hayek, Murray Rothbard, Walter Block. Z polityków na przykład: Ron Paul, czy Janusz Korwin Mikke. Niektórzy mogą być na początku nieco ciężko strawni (wiadomo że jak lekarstwo nie smakuje to znaczy że leczy!). Trzeba pamiętać również że ich poglądy mogą się nieco od siebie różnić, ale zawsze mają ten sam wspólny mianownik. Myślę że na dzień dobry warto przyjąć serię „Free to Choose” - link.
Powodzenia!

piątek, 17 września 2010

Pierwszy DJ Prawicy

Dzisiaj polecam oglądnąć przezabawne i jakże do bólu prawdziwe klipy autorstwa DJFunkyKoval. Bajeczka :)
Dobrze że śa się ludzie którym się chce...

Dług publiczny

Powódź wyborcza 2010

czwartek, 16 września 2010

Droga do nikąd

Przeglądnąłem kilka artykułów na temat nowelizacji ustawy - Prawo o ruchu drogowym która 4 września 2010 r. weszła w życie. Wszystkie pochwalają zmiany, a 95% komentarzy przyklaskuje zbawiennemu działaniu ministerstwa. No cóż, jeśli ludzie cieszą się z takich zmian to nie jest dobrze. Rozzuchwaleni biurokraci na pewno w niedługim czasie zajmą się bezpieczeństwem i porządkiem na prywatnych działkach, domach czy mieszkaniach. Dlaczego np. nie karać za mokrą podłogę w łazience? - przecież ktoś może się zabić. Nie ma jak tego sprawdzać? - to przecież można w każdej łazience obowiązkowo zamontować kamerkę. Oburza to kogoś? To niech sobie ten ktoś wyobrazi że tak samo można się oburzać właściciel drogi gdy ktoś mówi mu że policja będzie nadzorować jego prywatną własność.

Tak w dzisiejszym świecie rozwiązuje się „problemy” - zamiast rozszerzać wolność, zaciska kaganiec. Dlaczego nie dać właścicielowi drogi możliwość walki z tymi którzy nie przestrzegają regulaminów dróg prywatnych? Przecież to jest teren prywatny – każdy powinien móc rządzić swoją własnością jak chce, a ludzie którzy nie przestrzegają zasad właściciela powinni ponosić konsekwencje przed sądem.

Droga ograniczania własności prywatnych jest drogą jednokierunkową do nikąd. Na tej drodze nie można się zatrzymywać. Myli się ten kto uważa że dopóki mnie to nie dotyczy to nie moja sprawa. Walec „postępu” dojedzie i do niego.

środa, 15 września 2010

FASQ (2)

Q: Czy to prawda że państwo musi pomagać ludziom biednym?

A: Nie! Rolą państwa nie jest pomaganie ludziom. Większość polityków oczywiście będzie nam wmawiać że bez nich wszyscy pomarli by z głodu, ale to mit. Od pomagania ludziom są inni ludzie – rodzina, przyjaciele, instytucje charytatywne itp. Nigdy państwo! Państwo zawsze robi wszystko 2x gorzej i 2x drożej od prywatnych instytucji. Nie wierzcie w bajki. Chyba jasne jest że aby komuś państwo „dało” pieniądze musi wpierw ukraść te pieniądze innym i co najmniej połowę z tego zmarnować. Im więcej pieniędzy zostanie nam w kieszeniach tym większe możliwości pomocy innym. Przy okazji znacznie zwiększamy szanse że pomoc trafi do faktycznie potrzebujących a nie do kombinatorów. Trzeba jednak zrozumieć że nie istniał, nie istnieje i nie będzie nigdy istnieć system w którym wszyscy będą bogaci i szczęśliwi. Zrzucanie odpowiedzialności za pomoc co bardziej potrzebującym na biurokratyczną maszynę do niszczenia ambicji jest niemoralne i nieludzkie. Shame on You!

wtorek, 14 września 2010

FASQ (1)

Frequently Asked Socialist Questions - to nowa seria, która będzie się pojawiała co jakiś czas.

Q: Dlaczego biedni mają płacić taki sam procent podatku dochodowe jak bogaci?

A: Źle postawione pytanie! Dlaczego ktokolwiek miałby płacić karę za to że pracuje? Jest to anormalna sytuacja, która nie powinna w ogóle mieć miejsca. Podatek dochodowy należy zlikwidować bo jest demoralizujący i bezsensowny. Dzisiaj przesłaniem rządów jest: jeśli nie jesteś leniwy i chce ci się pracować to my cię ukarzemy, jeśli ta kara ci nie wystarczy i dalej będziesz się starał i zarabiał coraz więc to my cię ukarzemy jeszcze bardziej! Bogaty nie jest wrogiem biednego, mają jednego wspólnego wroga: państwo-złodzieja który chce obu okraść, a przy okazji zwaśnić ze sobą.

Konsekwencje

Bardzo ciekawy artykuł właśnie przeczytałem – link. Meksykanki chciały przekonać ludzi że zabicie przez matkę dziecka do 24h po urodzeniu to w praktyce jest aborcja, a nie dzieciobójstwo i nie powinno się za to karać. Ciężko to przechodzi, ale w sumie to mają rację. Jeśli zdefiniujemy granicę np. 9 tygodnia ciąży w którym można „usunąć” dziecko (przepraszam - ciążę),  to nie ma żadnego powodu żeby tą granicę sobie dowolnie przesuwać. Ludzie się zastanawiają czy to już dziecko jak bije serce, czy jak czuje ból, czy jak ma 10 tygodni. Jak się spieprzy definicję to potem są tego efekty i ciężko mieć pretensje że feministki są po prostu konsekwentne.

Wracając do feministek w Meksyku, udało się im na razie tylko przeforsować że kara za płodobójstwo do 24h po narodzinach będzie wynosiła od 3-10 lat zamiast 35 lat jak jest teraz. Też nieźle, już jest przyczółek.

źródło

poniedziałek, 13 września 2010

Zabij pracodawcę

Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Związkowcy i politycy pragną nam – pracownikom – wmówić że muszą dbać o nasze dobro by pracodawcy nas nie zgnoili, zgwałcili, zabili i w końcu zbezczeszczyli nasze zwłoki. Biedni wyzyskiwani pracownicy pracujący w anormalnych warunkach za  marne grosze. Trzeba pracownikom pokazać – zmusić ich by wszyscy mieli takie same minimalne prawa pracownicze. Należy zagwarantować pracownikom prawo do strajkowania i takie samo wynagrodzenie za tą samą pracę. Trzeba pracodawcom zabronić zwalniać pracowników – praca jest święta. Trzeba im zabronić dyskryminować pracowników. Dziwne że jeszcze nie wprowadzili sezonowego odstrzału pracodawców. Wszystko dla dobra ludu pracującego. Ja bym podziękował za taką pomoc, ale niestety nie mogę...

Efekty „pomocy” dla pracowników widać gołym okiem – bezrobocie, brak konkurencji na rynku pracy, firmy się boją zatrudniać i zwalniać. Czy ktoś z pracowników próbował się kiedyś postawić na miejscu pracodawcy? Takie ćwiczenie z wyobraźni. Wykładasz wszystko co masz, bierzesz pożyczkę i się zaczyna. Biurokracja, koszty utrzymania pracownika, urzędy i kontrole tylko czyhają żeby dokopać. Okazuje się że prywatna firma nie jest do końca prywatna, bo mało co ci wolno. Nie możesz zwolnić leniwego pracownika który ci się trafił bo akurat okazało się że to czarny-żyd-gej. Pozew pogrzebie twoją firmę.

Ja też jestem pracownikiem, ale wiem że najlepszą bronią dla pracowników jest prawdziwa konkurencja na rynku pracy i liberalizacja kodeksu pracy. Tylko to i podnoszenie własnych kwalifikacji spowoduje że to my będziemy mogli stawiać warunki. Dzisiaj jest dokładnie na odwrót bo wszystkie szczere intencje obracają się zawsze przeciw pracownikom. Fałszywe poczucie bezpieczeństwa, za które wszyscy płacimy ogromną cenę. Gdy np. prawnie uregulowano jest że kobieta i mężczyzna z tymi samymi kwalifikacjami mają zarabiać tyle samo – to kto na tym stracił a kto zyskał? Kto przed chwilą był konkurencją dla mężczyzny bo mógł tą samą pracę zaoferować za niższą cenę, ale teraz już nie może? Dzieci wierzą w bajki, ludzie pracy wierzą w związki zawodowe. Dzieci mają tą przewagę że dorastają.

piątek, 10 września 2010

rEwolucja

Bardzo często podczas dyskusji w sprawach ciężko strawnych dla zwykłych śmiertelników jak prywatyzacja służby zdrowia, prywatyzacja szkolnictwa etc. padają argumenty typu: „co z pacjentem którego nie będzie stać na operację?”, „co z biednym Jasiem który chciałby studiować ekonomię, a rodzice zmuszają go do pracy na roli?”.

Smutna prawda jest taka że w każdym systemie znajdą się ludzie których nie da się uratować gdy będą chorzy lub zapewnić każdemu dziecku gwarancje idealnego wychowania czy edukacji. Jedyna możliwość to znaleźć system który daje ludziom największe szanse otrzymania najlepszych produktów za najniższą cenę oraz możliwość rozwoju i ciągłego polepszania swojego dobrobytu. 

Jak wytłumaczyć że medycyna czy edukacja działałyby kilka razy lepiej i kosztowały kilka razy mniej gdyby były prywatne? W głowie socjalisty ciągle widnieje obraz biednego Jasia i jest spokojny gdy wie  że urzędnik czuwa by Jasio nauczony został odpowiednio dobranego materiału – takiego samego dla wszystkich. Jest zadowolony że „wszyscy” bez względu na swój status muszą czekać w takich samych, długich kolejkach do lekarzy serwujących w większości słabe usługi. Ma zaprogramowane że wredni kapitaliści chcą mu zrobić na złość i bez zbawiennej mocy państwa i dobrodusznych polityków już dawno by zginął z głodu.

Dlatego potrzebna nam jest rEwolucja - rEwolucja światopoglądowa - by jednoczyć ludzi którzy ciągle wierzą w wolność i prawdziwy wolny rynek oraz by brali na siebie odpowiedzialność za pobudzanie wyobraźni tych którzy nie są w stanie sami tego robić. Dlatego przy każdej okazji piwa ze znajomymi czy obiadem z rodziną poruszam kolejne ciężkie tematy i staram się łamać socjalistyczne lodowce. Nie jest lekko, ale to chyba jedyna rzecz którą mogę (możemy) robić by kiedyś obudzić się w normalnym państwie.

środa, 8 września 2010

Płaca minimalna

Walduś i PO-rząd proponuje nowy mechanizm wyliczania wartości płacy minimalnej – link. Szczegóły są mało ważne, to co jest istotne to sam fakt istnienia płacy minimalnej. Weźmy wolny rynek pracy – mamy na nim pracodawców (kupujących prace) oraz pracowników (sprzedających swoje kwalifikacje). Skąd biorą się generalnie wynagrodzenia? Skąd wiadomo że panu Kowalskiemu mamy zapłacić 3333 zł brutto? Magia :). Teraz wchodzą ludzie którzy mają szczere intencje i wymyślają magiczną barierę - płacę minimalną czyli de-facto mówią mi że nie mogę sprzedać swojego towaru za mniej niż określona kwota. Pracodawca który płacił mi mniej niż magiczna bariera ma dwa wyjścia – albo mnie zwolnić albo zapłacić więcej. Nie oszukujmy się – nie wszyscy zapłacą więcej bo jeśli coś się opłacało kupić za 1000 to nie znaczy że opłaca się kupić za 1100. Tylko jedna grupa ludzi traci na wprowadzeniu płacy minimalnej – najmniej wykwalifikowani pracownicy (głównie ludzie młodzi którzy wchodzą na rynek pracy i nie mają żadnego doświadczenia). Bez płacy minimalnej ciągle mogliby pracować – owszem za płacę która niektórym może wydawać się „poniżająco” niska – ale zawsze to praca i możliwość rozwoju. Tak po prowadzeniu minimum niektórzy z nich po prostu nie zarobią ani grosza.

Mit płacy minimalnej jest żywy w społeczeństwie, popierają go politycy, związkowcy (co za ohydne słowo), niby-ekonomiści i większość społeczeństwa. Trzeba zauważyć że płacę minimalną pobiera około 5% pracowników w Polsce. Reszty ten problem w ogóle nie dotyczy. Politykom i związkowcom łatwo jest robić PR na tym przedstawieniu – pokazują jak bardzo walczą o nasze dobro, a ludzie nie rozumieją problemu i jego konsekwencji. To co widać to 5% ludzi którzy zarabiają minimum wywalczone przez polityków. To czego nie widać to ludzi którzy tracą przez to pracę - nigdy się nie dowiedzą że to właśnie przez podwyższenie płacy minimalnej stracili pracę.

wtorek, 7 września 2010

Synowie Anarchii

Kończę właśnie oglądać drugi sezon „Sons of Anarchy” i wpadło mi takie pytanie do głowy – gdybyś miał wybór: demokracja + socjalizm lub anarchia – co byś wybrał?

Ja wybieram Anarchię. Po pierwsze uważam że demokracja i socjalizm to arcydzieło szatana i nie istnieje nic gorszego. Po drugie anarchia jest najbliższa wolności, owszem „teoretycznie” nie supportuje rzeczy które ja uważam za konieczne w państwie: wojsko + policja + sądownictwo + minimum biurokracji i podatków żeby utrzymać te trzy rzeczy + oddzielenie od innych granicami. Patrząc jednak historycznie z "chaosu" zawsze rodzi się prędzej czy później zdrowy, ukształtowany przez dobór naturalny organizm. Słabsi zginą lub się podporządkują. Wygra najlepszy produkt. To trzeci powód - wolny rynek rozkwita w tym systemie idealnie – nie ma żadnych przepisów, regulacji, koncesji i tym podobnych kretynizmów. Jest tylko umowa między dwoma stronami i ludzie z bronią pilnujący by tej umowy przestrzegać.

Ludzie potrzebują mieć określoną przynależność oraz pewien zestaw reguł - nie koniecznie taki do jakiego jesteśmy przyzwyczajeni, ale złota zasada jest zawsze ta sama: „twoja wolność kończy się tam gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka„. Synowie anarchii również mają swój honor, zasady oraz klan który cenią ponad wszystko. Bardzo przypomina to „małe państwo” z mojej definicji którą podałem na początku.

Wszystko byłoby pięknie gdyby istniał przepis na to, jak zapewnić by w tym dynamicznym rozwoju nie zacząć się cofać by skończyć ponownie w ustroju socjal-demokratycznym? Niestety, może być ciężko bo ludzie mają tendencję do popełniania tych samych błędów.

piątek, 3 września 2010

Syndrom RPG

Są na tym świecie rzeczy śmieszne i bardzo śmieszne. Do tych bardziej śmiesznych na pewno należy informacje o graczu który wytoczył proces twórcą gry Lineage 2 - link. Twierdzi że się uzależnił i nie jest w stanie „funkcjonować normalnie” w życiu – podobno ma problemy z podstawowymi czynnościami jak ubieranie się, mycie etc. Jest również przekonany że wszystko potoczyło się inaczej gdyby został ostrzeżony przed ryzykiem zainfekowania się grą. 

Po pierwsze oczywiście każdy ma prawo pozwać drugą stronę jeśli uważa że wyrządzono mu krzywdę, ale jak czytam takie artykuły to dostaję skrętu kiszek. Jaki efekt mają takie postępowania widzimy dzisiaj na własne oczy – setki tysięcy regulacji i przepisów dzięki którym wszystkie produkty są średnio 3x droższe do wytworzenia niż powinny być. Ludzie mają po prostu obsesję na temat bezpieczeństwa oraz żądzy wszystkich możliwych informacji na temat produktu oraz wszystkich możliwych ostrzeżeń z nim związanych. Nikt tylko nie liczy kosztów tego szaleństwa. 

Dlaczego tak łatwo jest ludzi przekonać że regulacje są potrzebne? Widać to dokładnie na przykładzie leków. Wprowadzamy na rynek (bez regulacji) lek który ma czasami śmiertelne skutki uboczne. Ludzie są oburzeni i żądają żeby ktoś sprawdzał złe firmy farmy farmaceutyczne. Powstaje komisja która zaczyna testować latami nowe leki i która działa według zasady: „przede wszystkim nie szkodzić”. Jaki jest efekt? Praktycznie niemożliwe jest żeby dopuszczono szkodliwy lek na rynek, ale za cenę dużej liczny pożytecznych leków nigdy nie zostaje dopuszczona do obrotu. Łatwo pokazać 100 osób które uratowaliśmy nie dopuszczając danego leku do sprzedaży, ale ciężej 1000 osób które zmarło bo na rynku nie było leku którego testy zajmują długie lata lub nie miał okazji w ogóle powstać ze względu na koszty wytworzenia leku (procedury testowaniem). Wydaje mi się że nawet większość ludzi inteligentnych ciężko jest przekonać do tego argumentu.

Wracając do naszego nieszczęśliwego gracza. Myślę że możemy się spodziewać w najbliższym czasie napisów na pudełkach od gier „Ta gra może uzależniać”. Później powstaną nowa choroby: „syndrom RPG” czy „zespół niewydolności FPS” i będziemy płacić za odwyk dla biednych uzależnionych graczy. 

czwartek, 2 września 2010

Bociany

Bociany powoli się pakują i wracają do Afryki żeby znów przylecieć do nas na wiosnę. Ponieważ natura jednak nie znosi próżni nas rząd postanowił szybko zareagować i zadeklarował że przyjmie afrykańskie bociany po prostu na stałe - link. Pieniądze na to mają pochodzić z rezerwy budżetowej. 

Ja naprawdę nie mam nic przeciwko bocianom - pod warunkiem że przylatują na swój koszt i jest z nich pożytek. Kiedyś naturalną rzeczą było że ludzie emigrowali do dobrze rozwijających się krajów w celach zarobkowych – byli to ludzie którzy nie bali się ryzyka, ciężkiej pracy i chcieli coś osiągnąć. Dzisiaj do dobrze rozwiniętych krajów emigruje inny typ ludzi – rozleniwieni kombinatorzy którzy nie chcą pracować a jedynie pobierać zasiłki. Takich ludzi naprawdę nam nie potrzeba bo mamy ich w nadmiarze. 

Rząd chce nam jak zwykle na siłę zapewnić kolorową przyszłość. Ja wolałbym jednak zobaczyć program odciążający nas z naszych własnych socjalistycznych obiboków – kierunek Grenlandia. Może eskimosi ich przyjmą?  

środa, 1 września 2010

Nierówność społeczna

Co to takiego?

W Wikipedii możemy znaleźć dziwną definicję. Moim zdaniem nie ma czegoś takiego jak nierówność społeczna. Jest to po prostu sztuczny wynalazek zazdrosnych osób, które chcą więcej w życiu i chcą to zdobyć dzięki zinstytucjonalizowaniu kradzieży zamiast zwiększonego wysiłku i samodoskonalenia.