czwartek, 30 września 2010
Pierwsza Krucjata Antydopalacza
Jasne że dla aktualnego rządu jest lepiej żeby młodzież była wytresowana w pełnej posłuszności i zaufaniu do władzy. Taka młodzież nie umie się buntować, kwestionować zastanego stanu rzeczy. Mówię więc palcie jeśli chcecie, nie palcie jeśli nie chcecie. Korzystajcie z możliwości dokonania wyboru póki jeszcze możecie.
wtorek, 28 września 2010
FASQ (5)
A: Dziwne – powinno zabraniać! Jeśli ktoś zabrania na przykład narkotyków to nie ma żadnych logicznych argumentów żeby inne używki pozostawały legalne (są oczywiście inne powody: ekonomiczne, lobbingowe itp.). Można sobie przytaczać różne lepsze lub gorsze statystyki. Można się zastanawiać co jest bardziej uzależniające, ile osób umiera z przedawkowania danej używki etc. Nie ma to żadnego znaczenia.
To co ma znaczenie to odpowiedź na pytanie: „czy chcesz decydować o sobie i ponosisz za to odpowiedzialność czy chcesz żeby ktoś inny decydował za ciebie”. W tym miejscu nikt nie jest cię w stanie przekonać do zmiany światopoglądu. Na to pytanie się odpowiada: TAK lub NIE. Nie ma „TAK, ale” czy „Nie, tylko za wyjątkiem”. Nie łudź się że istnieje tu złoty środek. Jak się da palec to liczba kolejnych zakazów i nakazów będzie rosła do nieskończoności. Dzisiaj pijesz piwo i wydaje ci się że narkotyki powinny być zakazane, jutro nie będziesz mógł legalnie pić piwa.
Warto pamiętać że warunkiem koniecznym do wolności osobistej jest całkowicie wolny rynek i prywatna własność. Nie może być sytuacji w której ludzie są zmuszani do ponoszenia kosztów za nieodpowiedzialność innych ludzi.
piątek, 24 września 2010
Szantażyści apelują
Banda "autorytetów" (z ciekawszych nazwisk: Frytka oraz Biedroń) apeluje do premiera Tusku o odwołanie pani Radziszewskiej. Pani minister powiedziała między innymi takie skandaliczne słowa: " Szkoła katolicka może odmówić zatrudnienia lesbijce". Co w tym zdaniu komuś może przeszkadzać? Jeśli ktoś chce je zanegować to dostajemy: "Szkoła katolicka nie może odmówić zatrudnienia lesbijce". W tym jest samo sedno sprawy - mniejszości nie chcą równouprawnienia, ale przywilejów, geja nie można zwolnić bo to dyskryminacja i pójdzie do sądu, wylatuje hetero bo to najbardziej bezpieczne rozwiązanie.
Pomijam oczywisty fakt że coś takiego jak ministerstwo ds. równouprawnienia to po prostu jakiś żart i powinno jak najszybciej zniknąć, ale jak słyszę o takich nagonkach to ciśnienie mi się podnosi. Te bezczelne szalone krowy po prostu zwariowały - sądzą że równouprawnienie zawsze powinno działać tylko w jedną "słuszną" stronę.
Czy ktoś chce czy nie - kwalifikacje do pracy często bezpośrednio wynikają z wiary, ideologii czy orientacji seksualnej. Tylko pracodawca (i pośrednio klient) powinien mieć prawo do decydowania kogo zatrudni na dane stanowisko. To on wie najlepiej czy kwalifikacje i postawa kandydata idą w zgodzie z tym czego oczekuje się na danej pozycji. Równie dobrze co do oryginalnego stwierdzenia można by negować następujące: "Lecznica dla zwierząt może odmówić zatrudnienia zoofila" czy "Szkoła bogini Lesbos może odmówić zatrudnienia księdzu katolickiemu".
W żadnym wypadku nie można narzucać kogo można a kogo nie można przyjmować do pracy. Dotyczy to przede wszystkim prywatnych firm, ale zakładam że 95% publicznych przedsiębiorstw oraz instytucji i tak powinna być prywatna.
PS. Stawiam że miękki Tusku nie wytrzyma ciśnienia i już niedługo zastąpi panią minister kimś bardziej zorientowanym w odpowiednią stronę...
FASQ (4)
Q: Czy to prawda że ludzie którzy ośmielają się krytykować związki zawodowe powinni płonąć na stosach?
A: Nie, natomiast ci co zadają takie pytania - tak. Nie ma dla pracownika większego wroga niż związki zawodowe, niestety wróg jest bardzo przebiegły i udaje najlepszego przyjaciela. Postulaty związkowców trafiają prosto w socjalistyczne serca, ale dla gospodarki oraz rozwoju firmy oraz pracowników skutki są zawsze negatywne. "Dajcie nam większe zarobki!" krzyczą i nie interesuje ich że firma nie będzie miała funduszy na rozwój i nowe miejsca pracy. Pracownik chce zarabiać więcej więc łatwo łyka slogan. "Zagwarantujcie że nie będzie zwolnień!" krzyczą nie zważając na to że hamuje to wzrost wydajności pracy i ogranicza możliwość rozwoju firmy. Nie interesuje ich ten kto czeka w kolejce po pracę i wykonywałby ją lepiej od świętej krowy której nie można zwolnić. Związki zawodowe to dobrze zorganizowana mafia działające w majestacie prawa, chroniąca tylko i wyłącznie swoich członków. Poza grupką wybrańców którzy żerują na naiwności zwykłych pracowników nikt nic nie zyskuje na ich działalności. Parafrazując słynne powiedzenie: "Boże broń nas przed związkami, bo z pracodawcami poradzimy sobie sami".
wtorek, 21 września 2010
Nadtolerancja
W sendo trafia ta wymiana zdań:
Some prick: „The southern stores won't hire negroes.”
Peggy: „If it's true, it's not good for their business.”
Nie ma lepszej metody walki z rasizmem niż wolny rynek. Prywatny biznes opiera się na robieniu pieniądza. Jeśli np. białasy świetnie radzą sobie w danej branży, ale część prominentnych czarnych dyrektorów nie chce ich zatrudniać to ich strata. Strzelają sobie w nogę i pewnie zbankrutują. Nikt nie może sobie rościć prawa do decydowania ile procent kobiet mam zatrudniać na kierowniczych stanowiskach jak również zabraniać przyjmować pracowników z jakiegokolwiek powodu. Interwencjonizm państwa w tym zakresie jest nie tylko nieuzasadniony, ale szkodliwy. Odbiera bowiem wolność poglądów oraz do decydowania o swoich pieniądzach. Bez interwencji, z czasem problem sam znika. Z interwencją - rodzi jeszcze większą nienawiść pomiędzy ludźmi.
Wracając do Mad Men, najlepszym przykładem zdobywania „równouprawnienia” bez pomocy państwa jest Peggy. Cytat:
Some prick: „There's no negro copywriters, you know.
Peggy: "I'm sure they could fight their way in like I did. Believe me, nobody wanted me there.”
Peggy nie płacze po kątach, nie szuka pomocy u wujka Sama tylko przekonuje swoją ciężką pracą że faktycznie zasługuje na dane stanowisko. Nie dlatego że jest się kobietą tylko dlatego że jest dobra w tym co robi.
Żyjemy w erze nadtolerancji. Narzucanie na siłę równouprawnienia i zmuszanie wszystkich do tolerancji powoduje ogromne szkody i nadużycia. Mniejszości stają się bezkarne, traktowane są specjalnie przez prawo oraz korzystają z przywilejów o których inni mogą tylko pomarzyć. Precz z równością, niech żyje różnorodność.
poniedziałek, 20 września 2010
FASQ (3)
A: Tak, jest to możliwe, ale bardzo ciężkie. Odwrócenie toku myślenia po latach bezstresowego przyjmowania papki socjalistycznej wymaga czasu. Po pierwsze gdy słyszymy socjalistyczny przesąd który do tej pory przyjmowaliśmy jako dogmat, należy zapytać: „dlaczego?” i zacząć drążyć temat. Lekarstwa nie należy szukać na Interii, w faktach TVN czy „gazecie” FAKT. Należy sobie zaaplikować takich oto ekonomistów: Ludvig von Mises, Friedrich von Hayek, Murray Rothbard, Walter Block. Z polityków na przykład: Ron Paul, czy Janusz Korwin Mikke. Niektórzy mogą być na początku nieco ciężko strawni (wiadomo że jak lekarstwo nie smakuje to znaczy że leczy!). Trzeba pamiętać również że ich poglądy mogą się nieco od siebie różnić, ale zawsze mają ten sam wspólny mianownik. Myślę że na dzień dobry warto przyjąć serię „Free to Choose” - link.
Powodzenia!
piątek, 17 września 2010
Pierwszy DJ Prawicy
Dobrze że śa się ludzie którym się chce...
Dług publiczny
Powódź wyborcza 2010
czwartek, 16 września 2010
Droga do nikąd
Tak w dzisiejszym świecie rozwiązuje się „problemy” - zamiast rozszerzać wolność, zaciska kaganiec. Dlaczego nie dać właścicielowi drogi możliwość walki z tymi którzy nie przestrzegają regulaminów dróg prywatnych? Przecież to jest teren prywatny – każdy powinien móc rządzić swoją własnością jak chce, a ludzie którzy nie przestrzegają zasad właściciela powinni ponosić konsekwencje przed sądem.
Droga ograniczania własności prywatnych jest drogą jednokierunkową do nikąd. Na tej drodze nie można się zatrzymywać. Myli się ten kto uważa że dopóki mnie to nie dotyczy to nie moja sprawa. Walec „postępu” dojedzie i do niego.
środa, 15 września 2010
FASQ (2)
A: Nie! Rolą państwa nie jest pomaganie ludziom. Większość polityków oczywiście będzie nam wmawiać że bez nich wszyscy pomarli by z głodu, ale to mit. Od pomagania ludziom są inni ludzie – rodzina, przyjaciele, instytucje charytatywne itp. Nigdy państwo! Państwo zawsze robi wszystko 2x gorzej i 2x drożej od prywatnych instytucji. Nie wierzcie w bajki. Chyba jasne jest że aby komuś państwo „dało” pieniądze musi wpierw ukraść te pieniądze innym i co najmniej połowę z tego zmarnować. Im więcej pieniędzy zostanie nam w kieszeniach tym większe możliwości pomocy innym. Przy okazji znacznie zwiększamy szanse że pomoc trafi do faktycznie potrzebujących a nie do kombinatorów. Trzeba jednak zrozumieć że nie istniał, nie istnieje i nie będzie nigdy istnieć system w którym wszyscy będą bogaci i szczęśliwi. Zrzucanie odpowiedzialności za pomoc co bardziej potrzebującym na biurokratyczną maszynę do niszczenia ambicji jest niemoralne i nieludzkie. Shame on You!
wtorek, 14 września 2010
FASQ (1)
Q: Dlaczego biedni mają płacić taki sam procent podatku dochodowe jak bogaci?
A: Źle postawione pytanie! Dlaczego ktokolwiek miałby płacić karę za to że pracuje? Jest to anormalna sytuacja, która nie powinna w ogóle mieć miejsca. Podatek dochodowy należy zlikwidować bo jest demoralizujący i bezsensowny. Dzisiaj przesłaniem rządów jest: jeśli nie jesteś leniwy i chce ci się pracować to my cię ukarzemy, jeśli ta kara ci nie wystarczy i dalej będziesz się starał i zarabiał coraz więc to my cię ukarzemy jeszcze bardziej! Bogaty nie jest wrogiem biednego, mają jednego wspólnego wroga: państwo-złodzieja który chce obu okraść, a przy okazji zwaśnić ze sobą.
Konsekwencje
Wracając do feministek w Meksyku, udało się im na razie tylko przeforsować że kara za płodobójstwo do 24h po narodzinach będzie wynosiła od 3-10 lat zamiast 35 lat jak jest teraz. Też nieźle, już jest przyczółek.
źródło
poniedziałek, 13 września 2010
Zabij pracodawcę
Efekty „pomocy” dla pracowników widać gołym okiem – bezrobocie, brak konkurencji na rynku pracy, firmy się boją zatrudniać i zwalniać. Czy ktoś z pracowników próbował się kiedyś postawić na miejscu pracodawcy? Takie ćwiczenie z wyobraźni. Wykładasz wszystko co masz, bierzesz pożyczkę i się zaczyna. Biurokracja, koszty utrzymania pracownika, urzędy i kontrole tylko czyhają żeby dokopać. Okazuje się że prywatna firma nie jest do końca prywatna, bo mało co ci wolno. Nie możesz zwolnić leniwego pracownika który ci się trafił bo akurat okazało się że to czarny-żyd-gej. Pozew pogrzebie twoją firmę.
Ja też jestem pracownikiem, ale wiem że najlepszą bronią dla pracowników jest prawdziwa konkurencja na rynku pracy i liberalizacja kodeksu pracy. Tylko to i podnoszenie własnych kwalifikacji spowoduje że to my będziemy mogli stawiać warunki. Dzisiaj jest dokładnie na odwrót bo wszystkie szczere intencje obracają się zawsze przeciw pracownikom. Fałszywe poczucie bezpieczeństwa, za które wszyscy płacimy ogromną cenę. Gdy np. prawnie uregulowano jest że kobieta i mężczyzna z tymi samymi kwalifikacjami mają zarabiać tyle samo – to kto na tym stracił a kto zyskał? Kto przed chwilą był konkurencją dla mężczyzny bo mógł tą samą pracę zaoferować za niższą cenę, ale teraz już nie może? Dzieci wierzą w bajki, ludzie pracy wierzą w związki zawodowe. Dzieci mają tą przewagę że dorastają.
piątek, 10 września 2010
rEwolucja
Smutna prawda jest taka że w każdym systemie znajdą się ludzie których nie da się uratować gdy będą chorzy lub zapewnić każdemu dziecku gwarancje idealnego wychowania czy edukacji. Jedyna możliwość to znaleźć system który daje ludziom największe szanse otrzymania najlepszych produktów za najniższą cenę oraz możliwość rozwoju i ciągłego polepszania swojego dobrobytu.
Jak wytłumaczyć że medycyna czy edukacja działałyby kilka razy lepiej i kosztowały kilka razy mniej gdyby były prywatne? W głowie socjalisty ciągle widnieje obraz biednego Jasia i jest spokojny gdy wie że urzędnik czuwa by Jasio nauczony został odpowiednio dobranego materiału – takiego samego dla wszystkich. Jest zadowolony że „wszyscy” bez względu na swój status muszą czekać w takich samych, długich kolejkach do lekarzy serwujących w większości słabe usługi. Ma zaprogramowane że wredni kapitaliści chcą mu zrobić na złość i bez zbawiennej mocy państwa i dobrodusznych polityków już dawno by zginął z głodu.
Dlatego potrzebna nam jest rEwolucja - rEwolucja światopoglądowa - by jednoczyć ludzi którzy ciągle wierzą w wolność i prawdziwy wolny rynek oraz by brali na siebie odpowiedzialność za pobudzanie wyobraźni tych którzy nie są w stanie sami tego robić. Dlatego przy każdej okazji piwa ze znajomymi czy obiadem z rodziną poruszam kolejne ciężkie tematy i staram się łamać socjalistyczne lodowce. Nie jest lekko, ale to chyba jedyna rzecz którą mogę (możemy) robić by kiedyś obudzić się w normalnym państwie.
środa, 8 września 2010
Płaca minimalna
Mit płacy minimalnej jest żywy w społeczeństwie, popierają go politycy, związkowcy (co za ohydne słowo), niby-ekonomiści i większość społeczeństwa. Trzeba zauważyć że płacę minimalną pobiera około 5% pracowników w Polsce. Reszty ten problem w ogóle nie dotyczy. Politykom i związkowcom łatwo jest robić PR na tym przedstawieniu – pokazują jak bardzo walczą o nasze dobro, a ludzie nie rozumieją problemu i jego konsekwencji. To co widać to 5% ludzi którzy zarabiają minimum wywalczone przez polityków. To czego nie widać to ludzi którzy tracą przez to pracę - nigdy się nie dowiedzą że to właśnie przez podwyższenie płacy minimalnej stracili pracę.
wtorek, 7 września 2010
Synowie Anarchii
Ja wybieram Anarchię. Po pierwsze uważam że demokracja i socjalizm to arcydzieło szatana i nie istnieje nic gorszego. Po drugie anarchia jest najbliższa wolności, owszem „teoretycznie” nie supportuje rzeczy które ja uważam za konieczne w państwie: wojsko + policja + sądownictwo + minimum biurokracji i podatków żeby utrzymać te trzy rzeczy + oddzielenie od innych granicami. Patrząc jednak historycznie z "chaosu" zawsze rodzi się prędzej czy później zdrowy, ukształtowany przez dobór naturalny organizm. Słabsi zginą lub się podporządkują. Wygra najlepszy produkt. To trzeci powód - wolny rynek rozkwita w tym systemie idealnie – nie ma żadnych przepisów, regulacji, koncesji i tym podobnych kretynizmów. Jest tylko umowa między dwoma stronami i ludzie z bronią pilnujący by tej umowy przestrzegać.
Ludzie potrzebują mieć określoną przynależność oraz pewien zestaw reguł - nie koniecznie taki do jakiego jesteśmy przyzwyczajeni, ale złota zasada jest zawsze ta sama: „twoja wolność kończy się tam gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka„. Synowie anarchii również mają swój honor, zasady oraz klan który cenią ponad wszystko. Bardzo przypomina to „małe państwo” z mojej definicji którą podałem na początku.
Wszystko byłoby pięknie gdyby istniał przepis na to, jak zapewnić by w tym dynamicznym rozwoju nie zacząć się cofać by skończyć ponownie w ustroju socjal-demokratycznym? Niestety, może być ciężko bo ludzie mają tendencję do popełniania tych samych błędów.
piątek, 3 września 2010
Syndrom RPG
Po pierwsze oczywiście każdy ma prawo pozwać drugą stronę jeśli uważa że wyrządzono mu krzywdę, ale jak czytam takie artykuły to dostaję skrętu kiszek. Jaki efekt mają takie postępowania widzimy dzisiaj na własne oczy – setki tysięcy regulacji i przepisów dzięki którym wszystkie produkty są średnio 3x droższe do wytworzenia niż powinny być. Ludzie mają po prostu obsesję na temat bezpieczeństwa oraz żądzy wszystkich możliwych informacji na temat produktu oraz wszystkich możliwych ostrzeżeń z nim związanych. Nikt tylko nie liczy kosztów tego szaleństwa.
Dlaczego tak łatwo jest ludzi przekonać że regulacje są potrzebne? Widać to dokładnie na przykładzie leków. Wprowadzamy na rynek (bez regulacji) lek który ma czasami śmiertelne skutki uboczne. Ludzie są oburzeni i żądają żeby ktoś sprawdzał złe firmy farmy farmaceutyczne. Powstaje komisja która zaczyna testować latami nowe leki i która działa według zasady: „przede wszystkim nie szkodzić”. Jaki jest efekt? Praktycznie niemożliwe jest żeby dopuszczono szkodliwy lek na rynek, ale za cenę dużej liczny pożytecznych leków nigdy nie zostaje dopuszczona do obrotu. Łatwo pokazać 100 osób które uratowaliśmy nie dopuszczając danego leku do sprzedaży, ale ciężej 1000 osób które zmarło bo na rynku nie było leku którego testy zajmują długie lata lub nie miał okazji w ogóle powstać ze względu na koszty wytworzenia leku (procedury testowaniem). Wydaje mi się że nawet większość ludzi inteligentnych ciężko jest przekonać do tego argumentu.
Wracając do naszego nieszczęśliwego gracza. Myślę że możemy się spodziewać w najbliższym czasie napisów na pudełkach od gier „Ta gra może uzależniać”. Później powstaną nowa choroby: „syndrom RPG” czy „zespół niewydolności FPS” i będziemy płacić za odwyk dla biednych uzależnionych graczy.
czwartek, 2 września 2010
Bociany
Ja naprawdę nie mam nic przeciwko bocianom - pod warunkiem że przylatują na swój koszt i jest z nich pożytek. Kiedyś naturalną rzeczą było że ludzie emigrowali do dobrze rozwijających się krajów w celach zarobkowych – byli to ludzie którzy nie bali się ryzyka, ciężkiej pracy i chcieli coś osiągnąć. Dzisiaj do dobrze rozwiniętych krajów emigruje inny typ ludzi – rozleniwieni kombinatorzy którzy nie chcą pracować a jedynie pobierać zasiłki. Takich ludzi naprawdę nam nie potrzeba bo mamy ich w nadmiarze.
Rząd chce nam jak zwykle na siłę zapewnić kolorową przyszłość. Ja wolałbym jednak zobaczyć program odciążający nas z naszych własnych socjalistycznych obiboków – kierunek Grenlandia. Może eskimosi ich przyjmą?
środa, 1 września 2010
Nierówność społeczna
W Wikipedii możemy znaleźć dziwną definicję. Moim zdaniem nie ma czegoś takiego jak nierówność społeczna. Jest to po prostu sztuczny wynalazek zazdrosnych osób, które chcą więcej w życiu i chcą to zdobyć dzięki zinstytucjonalizowaniu kradzieży zamiast zwiększonego wysiłku i samodoskonalenia.