wtorek, 31 sierpnia 2010

4 sposoby

Ostatnio bardzo zaangażowałem się w czytanie/oglądanie Miltona Friedmana. Imponuje mi jakość jego wypowiedzi – spokojne, merytoryczne, poparte faktami lub statystykami i barwnymi oraz logicznymi przykładami. Jednym z takich wypowiedzi nazywa się „cztery sposoby wydawania pieniądza”

Dla leniwych wersja do oglądnięcia z napisami.

Tekst po angielsku:

  1. You can spend your own money on yourself. When you do that, why then you really watch out what you’re doing, and you try to get the most for your money. 
  2. You can spend your own money on somebody else. For example, I buy a birthday present for someone. Well, then I’m not so careful about the content of the present, but I’m very careful about the cost. 
  3. I can spend somebody else’s money on myself. And if I spend somebody else’s money on myself, then I’m sure going to have a good lunch! 
  4. I can spend somebody else’s money on somebody else. And if I spend somebody else’s money on somebody else, I’m not concerned about how much it is, and I’m not concerned about what I get. 
Według tej ostatniej metody działają rządy i jest to ewidentnie najgorsza z możliwych metod wydawania pieniędzy.

!75W

Zastanawia mnie czasami skąd u ludzi z którymi rozmawiam bierze się przeświadczenie że działania regulujące prywatny rynek przez państwo mogą być dla nas pozytywne. Skąd ktoś znajdujący się kilkaset kilometrów stąd wie lepiej ode mnie co jest dla mnie dobre a co nie? Skąd wiara w mądrość systemu który produkuje nakazy i zakazy w każdej dziedzinie naszego życia?

Żyjemy w czasach w których wszystkiego jest aż za dużo i ogólnie ludzie są na tyle rozleniwieni że nie chcą się zastanawiać co by było gdyby mogli żyć na 3 razy wyższym poziomie niż obecnie. Od kilkudziesięciu lat rozwiązania wolnorynkowe nie są popularne i króluje teza że prawdziwy rozwój powinien polegać na bardziej „sprawiedliwej” i socjalnej gospodarce gdzie mędrcy decydują za nas co mamy kupować.

Piszę to w związku z artykułem który właśnie przeczytałem na temat wycofania tradycyjnych żarówek 75W – link. Temat oczywiście nie jest nowy. Nie będę wchodził tu w polemikę które żarówki eksperci uważają za „lepsze”, czy „bardziej przyjazne środowisku” - DON'T CARE! Gdy mamy wolny rynek - decyduje konsument i jeśli okazuje się że produkt A przegrywa z produktem B - z jakichkolwiek powodów – cena, jakość etc. producent produktu A ma możliwości np. obniżyć cenę lub zrobić nowy lepszy produkt lub zbankrutować. Powoduje to naturalny i ciągły rozwój.

Eko-terroryści i inne socjalistyczne stwory twierdzą jednak że muszą kontrolować wolny rynek bo źli kapitaliści zniszczą matkę naturę z chęci zysku. To czego jednak nie pokazują to jaką cenę płacimy my wszyscy za ich ideologiczne majaczenia. Wszyscy więc zaciśnijmy pasa bo trzeba kupić 20x droższe żarówki by ratować planetę.

środa, 25 sierpnia 2010

Szybkie feministki

Jak możemy przeczytać tutaj – bojowniczki „równości” oprotestowały zasady regulaminu maratony Solidarności. Oto męscy szowiniści przeznaczyli za pierwsze miejsce dla pana dwa razy więcej pieniędzy niż „finiszująca za nim” pani. Finiszująca za nim jest oczywiście trochę naciągane bo w klasyfikacji generalnej najlepsza biegaczka nie była nawet w pierwszej dziesiątce (zajęła dokładnie 11 miejsce). Biegaczka z „drugiego miejsca” zajęła miejsce 58, w pierwszej setce były 3 kobiety. Ja wiem że nie powinienem oczekiwać od feministek zdolności logicznego myślenia (ich definicja słów: równość i sprawiedliwość jest „nieco” inna niż moja), ale uginanie się dyrektora imprezy pod szantażem terrorystek z partii kobiet to jest skandal. Facet jaja najwyraźniej zostawił w domu.

Ja oczywiście nie mam nic przeciwko urządzaniu maratonu w którym wszystkie panie dostają po 10 tysięcy niezależnie od miejsca które zajmą czy nawet 10 razy więcej od mężczyzn. To jest prywatna sprawa organizatora, biegaczy którzy zgadzają się na taki regulamin oraz tych którzy przyjdą oglądać to widowisko. Nie mogę jednak znieść narzucania i wymuszania przywilejów pod naciskiem opinii publicznej.

Ciekawe, czy jeśli w maratonie brałoby np. udział 500 kobiet i 10 mężczyzn a nagrody przyznawane byłyby za pierwsze 10 miejsc to czy panie równie głośno domagałyby się aby wysokość nagród były takie same dla mężczyzn i dla kobiet?

piątek, 20 sierpnia 2010

Mistrz Milton

Dzisiaj kolekcja filmików z mistrzem Miltonem Friedmanem.
Obowiązkowa do oglądnięcia!

ołówek (napisy PL)

odpowiedzialność za biedę (napisy PL)

wolność (napisy PL)

demokracja (napisy PL)

chciwość (napisy PL)

niewolnictwo i kolonializm (EN)

bezpieczne samochody (EN)

dyskryminacja (EN)
genialny cytat na samym końcu do socjalistycznej feministki:
"I'm on your side, but you are not"

Szkoda że dzisiaj takich ludzi jest tak mało...

środa, 11 sierpnia 2010

Siła nauki

Ostatnio na wypadzie z kumplami sporo czasu zajęła nam dysputa nt przymusowego szkolnictwa. Zasadniczo można zdefiniować dwa obozy:
1) dzieci są naszym wspólnym dobrem (państwowe) i ogół decyduje o minimum naukowym (takim samym dla wszystkich) które każde dziecko musi posiąść. Związane jest z tym jest „wyrównywania szans” tak aby każdy miał dostęp do „darmowego” szkolnictwa.
2) dzieci są własnością rodziców i oni decydują do jakiej szkoły posłać dzieci (lub może nauczać tylko w domu). Szkoły są całkowicie prywatne a państwo nie wtyka swoich paluchów w edukację.

Ideowo te dwa obozy są tak różne że naprawdę bardzo ciężko przekonać kogoś z przeciwległego obozu do przejścia do swojego obozu.
Jak ktoś uważa że ma prawo decydować za rodziców jak je wychowywać i uczyć to raczej żadne argumenty go nie przekonają. Zaczną się sypać standardowe przykłady – „a co z biednym Jasiem którego nie stać na naukę albo rodzice chcą żeby robił w polu gdy Jasio chciałby być prawnikiem”. Odpowiedź w stylu: „nic” dla zwolenników obozu (1) jest nie do zaakceptowania.

Oto moja tabelka pros-cons:
1) 
- program naukowy wytyczony przez bandę biurokratów, klientem jest państwo które ma monopol na naukę
– ciągłe zaniżanie poziomu nauczania tak żeby przeciętna większość zdała
- nauka odtwarzania wiedzy a nie myślenia samodzielnie
- dzieci robią co chcą z nauczycielami – nauczanie „bezstresowe”
+ tytuł magistra którym można się pochwalić sprzedając hot-dogi
+ wiedza bardzo przydatna w popularnych teleturniejach
+ ułatwione sterowanie pseudointeligencją w systemie demokratycznym
2)
- biedy Jasio
+ ciągły rozwój poziomu nauczania (konkurencja szkół)
+ różnorodność programu nauczania dostosowany do potrzeb „rynkowych”, gdzie klientem jest rodzic płacący za naukę

Piszę to oczywiście z punktu widzenia zwolennika obozu (1).

niedziela, 1 sierpnia 2010

Jaka brutalność?

Na spokojnie przy niedzieli zaglądnąłem sobie na interię i widzę "wielki skandal" - francuscy policjancie brutalnie rozpędzili bezdomny czarny motłoch blokujący ulice. Od razu dziwne lewicowe organizacje oskarżają o brutalność policję. Oglądnąłem sobie ten filmik i śmiem twierdzić że jeśli ktoś powinien za to odpowiadać to nieodpowiedzialni bezdomni którzy narażają życie swoich dzieci używając ich niemal jako tarcz w momencie akcji policji. Policja była bardzo wyrozumiała i łagodna, ale zapewne i tak cała nagonka spadnie na nich.

Jak policja mówi trzy razy "rozejść się bo łamiecie prawo, a jak nie to was stąd wywieziemy" - to normalny dorosły człowiek wie jakie ma opcje. Nie twierdzę że generalnie prawo jest dobre i nie można protestować - należy jednak się liczyć s konsekwencjami. Zasłanianie się dziećmi jest poniżej godności ale pewnie bandytom się to "opłaci" bo teraz pewnie będą pozwy o odszkodowania i nagle biedni bezdomni staną się "milionerami".

źródło