wtorek, 7 września 2010

Synowie Anarchii

Kończę właśnie oglądać drugi sezon „Sons of Anarchy” i wpadło mi takie pytanie do głowy – gdybyś miał wybór: demokracja + socjalizm lub anarchia – co byś wybrał?

Ja wybieram Anarchię. Po pierwsze uważam że demokracja i socjalizm to arcydzieło szatana i nie istnieje nic gorszego. Po drugie anarchia jest najbliższa wolności, owszem „teoretycznie” nie supportuje rzeczy które ja uważam za konieczne w państwie: wojsko + policja + sądownictwo + minimum biurokracji i podatków żeby utrzymać te trzy rzeczy + oddzielenie od innych granicami. Patrząc jednak historycznie z "chaosu" zawsze rodzi się prędzej czy później zdrowy, ukształtowany przez dobór naturalny organizm. Słabsi zginą lub się podporządkują. Wygra najlepszy produkt. To trzeci powód - wolny rynek rozkwita w tym systemie idealnie – nie ma żadnych przepisów, regulacji, koncesji i tym podobnych kretynizmów. Jest tylko umowa między dwoma stronami i ludzie z bronią pilnujący by tej umowy przestrzegać.

Ludzie potrzebują mieć określoną przynależność oraz pewien zestaw reguł - nie koniecznie taki do jakiego jesteśmy przyzwyczajeni, ale złota zasada jest zawsze ta sama: „twoja wolność kończy się tam gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka„. Synowie anarchii również mają swój honor, zasady oraz klan który cenią ponad wszystko. Bardzo przypomina to „małe państwo” z mojej definicji którą podałem na początku.

Wszystko byłoby pięknie gdyby istniał przepis na to, jak zapewnić by w tym dynamicznym rozwoju nie zacząć się cofać by skończyć ponownie w ustroju socjal-demokratycznym? Niestety, może być ciężko bo ludzie mają tendencję do popełniania tych samych błędów.

4 komentarze:

  1. serial jest świetny, czekam niecierpliwie na sezon 3 :)

    co do meritum: anarchia nie nadaje się do tworzenia wolnego rynku tak jak my to rozumiemy czyli firmy, handel, kasa za pracę i towary, etc. anarchiści są nie tylko przeciwko państwu, prawu, ustrojowi, umowom i całej legislacyjnej stronie życia, są także przeciwko korporacjom i industrializmowi. tak naprawdę anarchiści to komuchy tylko już bez hamulców międzyludzkich. z jednej strony postulują konieczność walki z ustrojem, a z drugiej chcieli by żyć w kolektywnych stadach powiązanych "dobrem ludzi" -> komunizm. dlatego dla nich nawet jak staniesz na czerwonym świetle to jesteś pachołkiem ustroju, ale jakby stosować ich światopogląd to nawet by się nam nie śniło o samochodach.

    dlatego ja, nawet poddając w wątpliwość konieczność istnienia "rządu", nie jestem anarchistą :)

    OdpowiedzUsuń
  2. he, ja też nie jestem anarchistą :)
    Generalnie wiem na czym polega anarchia, ale jest to ciekawy poziom zerowy z którego bardzo szybko stworzyła się minimalna namiastka państwa. Potem zaczyna się równia pochyła w dół niestety. Pisałem raczej o anarchiźmie w wydaniu Samcro. Ich organizacja mi się podoba :D - mają swoje zasady, honor, a co do wolnego rynku - to może o tym nie widzą, ale to co robią to jest dokładnie wolny rynek (z domieszką wolnej amerykanki).

    OdpowiedzUsuń
  3. Samcro to przykład małej społeczności, która jest w stanie sama o siebie zadbać. z jednej strony przestępcy wg istniejącego prawa, a z drugiej strażnicy porządku w miasteczku. robią swoje interesy po cichu, nie krzywdzą cywili, świadczą usługi jako mechanicy. niby żyją oddzielnie, ale nie szkodzą innym mieszkańcom okolicy. a w dodatku jakby ruscy najechali stany to wiedzą, z której strony karabin strzela.

    no ale przecież jakby wszyscy byli w takich gangach to władza nie miała by kogo gonić do arbajtu na cele "społeczne". dlatego to są przestępcy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dokładnie tak, ale chodziło mi o to że bliższa memu sercu jest taka organizacja niż największa zorganizowana mafia czyli dzisiejsze państwo. Nie ważna jest skala, tylko ogólny przepis :)

    OdpowiedzUsuń