piątek, 24 września 2010

Szantażyści apelują

Banda "autorytetów" (z ciekawszych nazwisk: Frytka oraz Biedroń) apeluje do premiera Tusku o odwołanie pani Radziszewskiej. Pani minister powiedziała między innymi takie skandaliczne słowa: " Szkoła katolicka może odmówić zatrudnienia lesbijce". Co w tym zdaniu komuś może przeszkadzać? Jeśli ktoś chce je zanegować to dostajemy: "Szkoła katolicka nie może odmówić zatrudnienia lesbijce". W tym jest samo sedno sprawy - mniejszości nie chcą równouprawnienia, ale przywilejów, geja nie można zwolnić bo to dyskryminacja i pójdzie do sądu, wylatuje hetero bo to najbardziej bezpieczne rozwiązanie.

Pomijam oczywisty fakt że coś takiego jak ministerstwo ds. równouprawnienia to po prostu jakiś żart i powinno jak najszybciej zniknąć, ale jak słyszę o takich nagonkach to ciśnienie mi się podnosi. Te bezczelne szalone krowy po prostu zwariowały - sądzą że równouprawnienie zawsze powinno działać tylko w jedną "słuszną" stronę.

Czy ktoś chce czy nie - kwalifikacje do pracy często bezpośrednio wynikają z wiary, ideologii czy orientacji seksualnej. Tylko pracodawca (i pośrednio klient) powinien mieć prawo do decydowania kogo zatrudni na dane stanowisko. To on wie najlepiej czy kwalifikacje i postawa kandydata idą w zgodzie z tym czego oczekuje się na danej pozycji. Równie dobrze co do oryginalnego stwierdzenia można by negować następujące: "Lecznica dla zwierząt może odmówić zatrudnienia zoofila" czy "Szkoła bogini Lesbos może odmówić zatrudnienia księdzu katolickiemu".
W żadnym wypadku nie można narzucać kogo można a kogo nie można przyjmować do pracy. Dotyczy to przede wszystkim prywatnych firm, ale zakładam że 95% publicznych przedsiębiorstw oraz instytucji i tak powinna być prywatna.

źródło

PS. Stawiam że miękki Tusku nie wytrzyma ciśnienia i już niedługo zastąpi panią minister kimś bardziej zorientowanym w odpowiednią stronę...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz